Krystyna Janda należy niewątpliwie do ścisłej czołówki najgłośniejszych przeciwników polityki rządu PiS. Aktorka korzysta z każdej możliwej okazji, aby napiętnować działania władzy, gdy więc przed rokiem powinęła jej się noga w ramach głośnej "afery szczepionkowej", prawa strona mediów ochoczo zaczęła wieszać na niej psy. Teraz gdy wszyscy chętni mieli już okazję otrzymać szczepionkę w odpowiednim terminie, Janda raz jeszcze zasiadła do wywiadu z Newsweekiem, aby napsuć nieco krwi Morawieckiemu. Naturalnie do przeprowadzenia tej rozmowy trudno było o lepszego kandydata niż Tomasz Lis.
Z wywiadu dowiadujemy się, że ze względu na stale rosnące ceny Janda musiała ograniczyć się ostatnio pod kątem liczby spożywanych posiłków. To poniekąd tłumaczy tę dietę, na którą jakiś czas temu przeszła.
Mało jem ostatnio. Ktoś mi wytłumaczył, że głodówka jest bardzo zdrowia, i miał rację. Nawet na poprawę nastroju. Jak kupię bochenek chleba, to go dzielę i zamrażam. Na tydzień wystarcza. Ale ceny rosną. Widzę starszego pana w sklepie, który ogląda drożdżówki i pyta, ile kosztuje ta, a ile tamta. Gdy mówię, że mu kupię, zgadza się. Patrzę na koszty stałe teatrów, na prognozy rachunków za prąd, na koszty pensji. Ja dam sobie radę, samotna kobieta nie potrzebuje dużo. Ale ludzie w swojej masie są przygnębieni, nie uśmiechają się do siebie. To niby banały, ale katastrofa wisi w powietrzu, nastrój leży - czytamy.
To jednak nie galopująca inflacja najbardziej leży aktorce na sercu. Dużo większym problemem w jej rozumieniu jest kryzys na wschodniej granicy i sytuacja, w której znaleźli się przebywający tam uchodźcy.
To jest dla mnie nie do pojęcia sercem i rozumem, że na naszych oczach ludzie potrzebujący i chorzy są krzywdzeni, zamarzają, głodują, umierają. Za pomoc grozi kara.
W wywiadzie Janda odnosi się także do słów, które wypowiedziała nie tak dawno w obronie Barbary Kurdej-Szatan, która to jednym krótkim wpisem o Straży Granicznej położyła całą swoją karierę. Aktorka zdaje się być zdziwiona, że wyzywanie polskich funkcjonariuszy od "morderców" i "maszyn bez serca i mózgu" nie spotkało się ze stuprocentowym poparciem internautów...
Zareagowałam, bo przeczytałam komentarze. Nieludzkie, ohydne. Nie znam pani Kurdej-Szatan, ale rozumiem emocjonalny wpis matki dwójki dzieci i słusznie protestuje przeciw losowi dzieci na granicy, który zgotowały im także polskie władze. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że ludzie coś takiego mogą pisać, tak jej źle życzyć i tak łatwo i bezwzględnie oceniać. 80 procent wpisów było przeciwko jej. Myślałam, że będzie 100 procent poparcia, i nagle się okazało, jak jesteśmy obrzydliwi. Trudno uwierzyć, że tak długo mieszkało się w jednym domu z takimi ludźmi.
Równie ciekawe rzeczy do powiedzenia Janda miała na temat afery szczepionkowej, która zdominowała swego czasu publiczny dyskurs. Krystyna czuje się wyraźnie oszukana. W chwili, gdy zaoferowano jej i jej znajomym szczepionkę, nie widziała bowiem nic nieodpowiedniego w przyjęciu jej poza kolejnością.
Okazało się, że pani, która wtedy nas zaprosiła na szczepionkę, dostała kwiaty i medal od ministra. Nas nikt nie przeprosił. Byliśmy kompletnie niewinni. Mieliśmy próbę "Alei zasłużonych" obok szpitala, który znaliśmy i dostaliśmy telefon, że możemy przyjść. W ogóle się nie zastanawialiśmy, czy jesteśmy pierwsi, czy drudzy, czy można, czy nie można. Powiedzieli: są wolne szczepionki, nie ma nikogo, zmarnują się. To po prostu poszliśmy. Wszyscy byliśmy seniorami. Nagle się okazało, że jesteśmy jakimiś potworami, które ukradły szczepionki potrzebującym ludziom.
Okazuje się, że napędzony na Jandę hejt był na tyle poważny, że aktorka przez moment bała się chodzić po ulicy. Na szczęście, jak sama zaznacza, ulicami "nie bardzo chodzi". Swoje niezadowolenie jej postawą mieli nawet manifestować widzowie uczęszczający do teatru.
Zdarzało się, że ktoś z widowni wstał i wyszedł. Ale po to kupił bilet, żeby zrobić demonstrację i trzasnąć drzwiami. Jedna para wychodziła w pierwszej części, a po przerwie wracała, żeby drugi raz wyjść. Nas to już bardzo śmieszyło - wspomina z rozrzewnieniem aktorka.
Współczujecie?
Przypomnijmy: Krystyna Janda o NIEZASZCZEPIONYCH: "Nie powinni móc chodzić do pracy! NIE CHCĘ SIĘ Z NIMI SPOTYKAĆ!"