4 września był wyjątkowym dniem w domu Majdanów. Wszystko za sprawą Henryka, który pierwszy raz pomaszerował do przedszkola. Wiekopomnej chwili Małgorzata Rozenek nie omieszkała zrelacjonować w mediach społecznościowych. Widzieliśmy zatem zarówno to, jak dumni rodzice prowadzą trzylatka do prestiżowej placówki, jak i moment, w którym go z niej odebrali.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Rozenek relacjonuje drugi dzień przedszkola Henia. Trzylatek wpadł w histerię
Drugi dzień przedszkola Małgorzata Rozenek również zdecydowała się pokazać instagramowej publiczności. Na udostępnionych przez nią nagraniach widzimy, tak jak dobę wcześniej, kroczącego do auta Henia i wideo z wnętrza samochodu. Niestety tym razem nie było tak kolorowo jak wczoraj. Choć pierwszego dnia mały Majdan nie stawiał oporu, drugiego zafundował rodzicom nieco stresu. O tym dowiadujemy się oczywiście z Instastories Goni.
Ale masakra, słuchajcie. Jak wszyscy mówią, że pierwszy dzień okej, ale potem będzie tylko gorzej, no to u nas tak było. Jezus, aż mnie normalnie serce boli - zaczęła "Perfekcyjna", opowiadając, co się stało:
Henio, dopóki sobie jechał, to był w świetnym humorze, ale jak zaparkowaliśmy przed przedszkolem i on zobaczył przedszkole, to powiedział, że on nie pójdzie i koniec. Dostał takiej histerii, a zostawianie dziecka w histerii... Mimo że próbowaliśmy go uspokoić... - relacjonuje rozemocjonowana i kontynuuje:
Podeszła do nas pani, jego nauczycielka, i powiedziała: "Proszę go oddać" i wzięła go bardzo delikatnie, ale stanowczo. I kazała nam wyjść, co jest normalne i bardzo dobre. No, więc było tak jak wczoraj, że miło i sympatycznie. Serce nas zakuło, nawet bardzo. No, nic, tak wygląda rzeczywistość początków przedszkola.
W dalszej części monologu Małgosia wspomina doświadczenia przedszkolne starszych synów:
Stasio jakoś zadziwiająco dobrze wszedł w przedszkole, Tadek miał trudne dwa/trzy tygodnie i tak obstawiamy, że Henio też będzie miał takie dwa/trzy godnie... - zastanawia się, zdradzając, co może być wynikiem buntu Henryka:
Bo trochę to jest tak, że on w domu miał całą masę atrakcji, wszyscy się nim zajmowali, więc on nie widzi powodu, dla którego trzeba to zamieniać na przedszkole - wyjaśnia i zwraca się do Radosława Majdana:
Co, serce ci pęka, Pysiuniu? Mnie też serce boli, aż mnie normalnie zakuło tu. Nie jest to miłe, ale wszyscy rodzice, którzy to przechodzimy, trzymajmy się razem. No trudno, taka kolej rzeczy - kwituje.
Czekacie już na jutro?