W ubiegłym miesiącu była uczestniczka "Top Model" opublikowała nagranie, w którym, w imieniu dwóch innych kobiet, wystosowała serię oskarżeń wobec Krzysztofa Gonciarza. Youtuber miał rzekomo dawać im narkotyki i dopuścić się przedmiotowego traktowania. We wspomnianym materiale zostały przedstawione fragmenty konwersacji będące domniemanymi dowodami.
W środę Gonciarz opublikował na YouTube oświadczenie w formie filmu. Krzysztof odniósł się do zarzutów dotyczących przedmiotowego traktowania kobiet oraz skomentował wykorzystane wcześniej fragmenty wiadomości. Zdaniem 38-latka zapis rozmów z Hanną został spreparowany na jego niekorzyść i wyjęty z kontekstu. Youtuber przedstawił całą rozmowę, w której poszczególne wypowiedzi zostały ułożone w taki sposób, aby tworzyły kontrowersyjny ciąg zdań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Gonciarz opublikował oświadczenie w sprawie materiału Darii Dąbrowskiej. Youtuber twierdzi, że fragmenty rozmów zostały spreparowane
Chcę zaznaczyć, że będąc w takiej sytuacji, jakiej jestem, bardzo niechętnie pokazuję screeny moich prywatnych rozmów z kimkolwiek. [...] Pierwszą rzeczą, do której chcę się odnieść, jest oświadczenie oraz screen Hani K. [...] Hania K. skłamała co do natury naszej relacji. [...] Prawie wszystkie wycinki screenów dotyczą jednej rozmowy, w której ona uczestniczyła i oczywiście wycięła swoje odpowiedzi na to, co pisałem. [...] Nigdy nie pisałbym takich rzeczy do osoby, której nie znam. Duża część tego screena to jest jedna rozmowa, do której zostałem sprowokowany, żeby pisać w tym tonie - wyjaśnia w materiale "Ja też nie mam na to zgody".
Gonciarz wyjaśnił również nagranie wykorzystane przez Darię, w którym miał szlochać i mówić, że targnie się na własne życie. Jego zdaniem przedstawiony materiał był tylko urywkiem rozmowy, do jakiej miało dojść, podczas gdy jego ówczesna dziewczyna zabierała swoje rzeczy z jego mieszkania. Krzysztof tłumaczył, że chwilę po wypowiedzeniu tych słów, odwołał je.
To nie była głosówka, to było nagranie dokonane z ukrycia, bez powiadomienia mnie. [...] Ja byłem wtedy w najniższym punkcie swojego życia, to znaczy w totalnej histerii, załamaniu, w stanie krytycznej bezbronności i zostałem w tej sytuacji nagrany. Pojawia się tutaj zarzut, że "straszyłem samobójstwem". Natychmiast po powiedzeniu tego zdania odpowiedziałem, że "przepraszam, że to powiedziałem, odwołuję to". Ta osoba o tym wie. [...] Osoba, którą w tamtym momencie bardzo kochałem, nagrała mnie z ukrycia, nie powiadając mnie o tym, a półtorej roku później przycięła to nagranie do jednej minuty, do jednego zdania, które jest dla mnie niekorzystne i opublikowała to w internecie - przekazał.
Krzysztof Gonciarz komentuje kontrowersyjne zdjęcie z lotniska i wspomina o Pandora Gate
Krzysztof twierdzi, że ta sama osoba związana jest z zdjęciem z lotniska, na którym stał z napisem "Pojemnik na spermę". Jego zdaniem fotografia została zrobiona po wcześniejszym omówieniu "żartu". Rzekomo był to pomysł, który wyszedł od obu stron, a kartka miała zostać wykorzystana wyłącznie do zrobienia zdjęcia.
Wiele osób komentując zdjęcie na lotnisku wychwyciło, że jest to zbyt absurdalne, by było na serio i jest to ewidentny żart wynikający z jakiegoś naszego wspólnego języka, o którym ona wiedziała, sama mnie do niego namawiała. Oczywiście nie stałem z tą kartką na lotnisku. [...] Ta sytuacja na lotnisku odbyła się w stuprocentowym zaufaniu moim do tej osoby - skomentował.
Pod koniec oświadczenia Gonciarz poruszył fakt, że zbieżność czasu publikacji Dąbrowskiej i afery Pandora Gate sprawiły, że mylnie był łączony przez niektórych dziennikarzy z aferą pedofilską.
Timing tej sytuacji również był taki, że mimochodem wiele osób wrzuciło mnie do jednego wora z aferą pedofilską [...] - podsumował.
Czekaliście na jego głos w tej sprawie?