Wiadomość o śmierci Krzysztofa Krawczyka była prawdziwym szokiem dla polskiego show biznesu oraz wielu wiernych fanów twórczości artysty. W sobotę muzyk wyszedł ze szpitala, gdzie przebywał w związku z zakażeniem koronawirusem. Tuż po opuszczeniu placówki Krawczyk na łamach tabloidu cieszył się, że wraca do zdrowia i będzie mógł spędzić święta z rodziną.
Menedżer Krzysztofa Krawczyka Andrzej Kosmala przyznał, że w ostatnich dniach samopoczucie artysty było wyjątkowo dobre. Niestety w poniedziałek rano stan 74-latka niespodziewanie się pogorszył. Żona Krawczyka niezwłocznie wezwała karetkę, lekarzom nie udało się jednak uratować muzyka.
Informację o śmierci Krawczyka jako pierwszy potwierdził za pośrednictwem mediów społecznościowych jego menedżer. Zaledwie dwie godziny przed ogłoszeniem przez Kosmalę smutnej informacji, na facebookowym profilu Krzysztofa Krawczyka pojawił się link do recitalu, który muzyk zagrał w Sopocie w 1994 roku.
Dzień wcześniej Krawczyk zachęcał natomiast fanów do obejrzenia transmisji z koncertu sprzed lat w telewizji. Przy okazji artysta postanowił nieco powspominać.
Kochani! Zapraszam o 23.45 do TVP2 na mój recital w Sopocie z 1994 roku. Na ten występ namówiony przez Ninę Terentiew przyleciałem po 4 latach pobytu w Stanach Zjednoczonych. Ten koncert spowodował, że zdecydowałem się na powrót do kraju już na stałe. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Obejrzycie zrestaurowany cyfrowo recital z tamtych lat! Piękne wspomnienia! I jak tu zasnąć? - możemy przeczytać na Facebooku legendarnego muzyka.
Przypomnijmy, że jeszcze w sobotę za pośrednictwem facebookowego profilu Krzysztof Krawczyk poinformował fanów o opuszczeniu szpitala.
Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi! - napisał artysta.
Zobaczcie wpis, który pojawił się na profilu Krzysztofa Krawczyka niedługo przed jego śmiercią.
Zobacz również: Przyjaciel Krzysztofa Krawczyka wspomina ich ostatnią rozmowę: "PŁAKALIŚMY razem do słuchawki"