Zaginięcie Iwony Wieczorek od lat jest jedną z najbardziej tajemniczych spraw kryminalnych w Polsce. Śledczy od lat starają się bowiem ustalić, co tak naprawdę wydarzyło się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, kiedy to gdańszczanka była widziana po raz ostatni. Co jakiś czas jej temat powraca do mediów, kiedy do pojawiają się informacje, że nastąpił przełom w jej sprawie. Tym razem faktycznie można o nim powiedzieć, bo niedawno ustalono tożsamość "pana ręcznika", który miał podążać za Wieczorek tamtej nocy. Mężczyzna po tym, jak jego wizerunek został opublikowany w mediach - sam zgłosił się na komisariat w Chorzowie. Okazało się jednak, że "pan ręcznik" niewiele pamięta i uważa się, że hipoteza, że to on mógł stać za jej zniknięciem "jest mocno wątpliwa".
W sprawę od lat zaangażowany jest również Krzysztof Rutkowski. "Polski James Bond" w rozmowie z Pomponikiem przyznał, że w poszukiwania włączył się około 3 dni po zaginięciu gdańszczanki i pokusił się o skomentowanie przełomu w tej sprawie i odkrycia tożsamości "pana ręcznika". Przy okazji podkreślił, że świadek zdarzenia "wszedł w monitoring", który on opublikował na konferencji prasowej jakiś czas temu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To, że został znaleziony mężczyzna z ręcznikiem - owszem, to jest dodatkowy element, ale mężczyzna z ręcznikiem nie jest osobą, która jest określona jako zabójca, ani która doprowadziła do jej zaginięcia, tylko jest to świadek zdarzenia, który wszedł w monitoring. To było wejście nr 46, Gdańsk-Jelitkowo i ten monitoring opublikowaliśmy na konferencji prasowej. W związku z tym, monitoringi zabezpieczyło biuro w pierwszej kolejności. I te monitoringi oczywiście opublikowaliśmy - opowiadał w rozmowie z serwisem.
"Polski agent 007" wyjawił również, że zeznania "pana ręcznika" mogą być wiarygodne, ponieważ nie ma żadnych dowodów, które mówią o tym, że mężczyzna mógłby mieć jakiekolwiek powiązania z zaginięciem Iwony. Rutkowski odniósł się również do zatrzymania Pawła P. i jego partnerki, ale nie był co do tego faktu tak entuzjastycznie nastawiony. Stwierdził, że kobieta nie miała żadnego związku z zaginięciem Iwony.
Absurdem jest w tej chwili mówienie, że nastąpił przełom, skoro my Pawła P. wskazywaliśmy na 4-5 dni po rozpoczęciu działań i każdy doskonale o tym wie. Wskazywaliśmy Pawła P. jako osobę, która może mieć związek z zaginięciem, ale nie było żadnych dowodów, które by o tym świadczyły. Dziś również organy ścigania nie posiadają żadnych dowodów w tym kierunku. Przecież partnerka Pawła P. nie miała żadnego związku z zaginięciem i już została wypuszczona - twierdził.
"Najsłynniejszy polski detektyw" uważa, że zatrzymanie mężczyzny może okazać się jedynie "kapiszonem w tej sprawie". Okazuje się jednak, że prokuratura ma zupełnie inne zdanie w tej sprawie, bo w piątkowy poranek ujawniła, że mężczyźnie postawiono zarzuty dotyczące popełnienia przestępstwa narkotykowych, ale i takie, które bezpośrednio związane są ze sprawą Iwony Wieczorek.
Pawłowi P. ogłoszono zarzuty dotyczące utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie - nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek - poinformowała.