Krzysztof Rutkowski zdobył "gwiazdorski" status w kraju jako detektyw bez licencji, który chętnie angażuje się w głośne sprawy o medialnym charakterze. Jak każdy szanujący się celebryta "Rutek" lubi więc odtrąbić w tabloidach kolejne sukcesy i podkreślać swoje zamiłowanie do luksusu. Podobne podejście do życia ma zresztą jego małżonka, Maja Rutkowski.
W środę media obiegły nowe zdjęcia Krzysztofa Rutkowskiego i jego ukochanej, którzy udali się na kosztowne zakupy w stylizacjach za ponad 100 tysięcy złotych. Na ręce "detektywa bez licencji" przyuważono Rolexa za 100 tysięcy złotych, a Maja założyła na okazję buszowania w modnych butikach koszulkę Balmain, klapki Balenciagi i pasek Gucci. Jak wyszło? Oceńcie sami.
Przypomnijmy: Maja i Krzysztof Rutkowscy w stylizacjach wartych ponad 100 tysięcy robią luksusowe zakupy (ZDJĘCIA)
Nie to jednak jest teraz najważniejsze, bo uwagę części Pudelkowiczów zwróciło równie kosztowne auto "Rutka". Problem w tym, że, jak poinformował nas jeden z czytelników, Rutkowski chciał pochwalić się światu samochodem dużo kosztowniejszym, niż jest w rzeczywistości. Niestety nie wszyscy dali się nabrać, bo prawdopodobnie nie był to maybach, jak zapewne Krzysiek chciał, żebyśmy myśleli.
Okazuje się, że auto Rutkowskiego to prawdopodobnie przerobiony Mercedes klasy S, który przeszedł lekki "tuning" specjalistycznymi akcesoriami. Można je kupić na popularnym serwisie aukcyjnym z Chin i - w porównaniu do ceny prawdziwego Maybacha - faktycznie wychodzi dużo taniej. Łatwo je też pomylić, a medialny detektyw zapewne nie spodziewał się, że teraz to inni będą się bawić w detektywów...
O ekspertyzę poprosiliśmy także specjalistów z zaprzyjaźnionej redakcji AutoKult, która potwierdza słowa czytelnika.
Klasa S Maybach generacji W222 miała przedłużoną linię okien, dzięki czemu jeszcze poza obrysem tylnych drzwi była mała szyba. Egzemplarz Rutkowskiego ma okno kończące się na drzwiach. Druga rzecz - Maybachy nie mają za przednim nadkolem oznaczenia 4Matic tylko V12 - dowiadujemy się.
Na pocieszenie warto wspomnieć, że Krzysiek i Maja wydawali się zadowoleni z zakupów w markowych sklepach, a detektyw dumnie dał się przyłapać z plecakiem Louis Vuitton w ręku. "Biednie" więc na pewno nie było, ale, zważając na okoliczności, trochę śmiesznie na pewno...