Krzysztof Skiba z hukiem powrócił na języki, a wszystko za sprawą płomiennego romansu z pracownicą firmy informatycznej, dla której muzyk zostawił dotychczasową małżonkę. O dziwo wokalista zespołu Big Cyc niezbyt przejmuje się szumem wokół jego związku z Karoliną Kempińską. Zamiast przeczekać medialną burzę, 56-latek woli prowokować swoich hejterów i wzbudzać sensację kolejnymi "kontrowersyjnymi" wypowiedziami.
Krzysztof Skiba i Karolina Kempińska nie pozwalają zapomnieć o sobie nawet na chwilę
Można odnieść wrażenie, że Karolina również zadziwiająco szybko odnalazła się w nowej sytuacji, gdy uwaga mediów skupia się na niej w takim natężeniu. Można odnieść wrażenie, że para wzięła sobie teraz za punkt honoru, żeby oswoić internautów z kiełkującym związkiem, o czym świadczyć można codzienna porcja wspólnych fotek na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zakochana para świętowała pierwsze "oficjalne" walentynki w modnej restauracji. Nie obyło się bez pewnej wpadki...
We wtorek gruchającym gołąbkom dane było celebrować pierwsze wspólne walentynki. Para podeszła do tematu poważnie: nie obyło się bez deszczu prezentów, romantycznego wypadu do eleganckiej knajpy i, naturalnie, obszernej relacji z randki w sieci. W imię miłości 32-latka obdarowała starszego od siebie o 26 lat lubego gadżetami w postaci poduszek, kubków, ozdobnych kartek i paczki kadzidełek ozdobionych ich wspólnymi fotkami. Na profilu Karoliny pojawił się też kadr, jak słucha czułych słówek szeptanych jej przez Krzysztofa na ucho, trwając w miłosnym uścisku.
Miłość to najsilniejsze uczucie, jakie potrafi połączyć dwoje ludzi. Życzę wszystkim równie miłych walentynek - napisała Karolina pod zdjęciem.
Pech chciał, że dzień zakochanych nie potoczył się tak, jak życzyłaby sobie tego narzeczona (?) muzyka, a wszystko przez... niechciany deser. Modelka opisała ze szczegółami nieprzyjemne zajście, do którego doszło w eleganckim lokalu serwującym sushi.
Sushi pycha, ale uwaga na ciastka walentynkowe, wciskają na siłę po dwie porcje do domu - poskarżyła się. Zamówiliśmy po ciastku i pani przyniosła nam cztery, na odpowiedź, że prosiliśmy po ciastku (to chyba logiczne?) pani stwierdziła, że sama nie wiedziała, że w zestawie są dwa i musimy wziąć, bo nikt inny ich nie zamówił przez cały dzień (szkoda, że inny pan wychodził z wymuszoną siatką na wynos). Niestety, duży minus mimo pysznego jedzenia.
Myślicie, że Skiba cieszył się z prezentów, którymi obdarowała go jego "muza"?