W środę internet obiegła informacja o "zatrzymaniu" Stuu. Youtuber, nad którym pojawiły się ostatnio wyjątkowo ciemne chmury, został znaleziony w Wielkiej Brytanii. Potwierdził to jego pełnomocnik, jednak jego zdaniem wobec 31-latka została użyta przemoc. Miał być duszony i kopany. Zgoła innymi informacjami dysponuje jednak Sylwester Wardęga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Stanowski reaguje na "zatrzymanie" Stuu. Mocne słowa
Wideo z leżącym na podłodze przestraszonym Stuartem Burtonem błyskawicznie obiegło internet, budząc skrajne emocje. Skomentować to, co się stało, postanowił także Krzysztof Stanowski. Dziennikarz opublikował tweeta, w którym wyznał, że ma mieszane odczucia względem tego, że wszystko, co związane z youtuberem błyskawicznie trafia do sieci.
Nie jestem przekonany do tej akcji. Obawiam się scenariusza, w którym zostanie puszczony wolno, bo jeszcze nie postawiono mu żadnych zarzutów. I spanikowany ucieknie w jakieś miejsce bez umowy o ekstradycji - pisze, dodając, że sprawa jest na tyle poważna, że w tym momencie powinny zajmować się nią jedynie osoby do tego uprawnione.
Autorzy materiałów wykonali świetną robotę, ale w którymś momencie trzeba powiedzieć "stop" i zostawić resztę służbom. A jeśli okaże się, że już ma jakieś zarzuty, to wówczas należało to powierzyć profesjonalistom, informując ich - czytamy.
Stano nie ukrywał również zaskoczenia tym, że Stuu mimo zamieszania nie opuścił Wielkiej Brytanii.
Aczkolwiek skoro wciąż przebywał w Anglii, to mamy do czynienia z debilem - podsumował w swoim stylu.
Co myślicie?
Przypominamy: Krzysztof Stanowski OSTRO komentuje sprawę z youtuberami i masakruje Stuu. "Mamy do czynienia z obrzydliwą postacią"