Ksiądz Krzysztof Charamsa dwa lata temu wywołał burzę w sieci i Kościele mówiąc otwarcie o swojej orientacji seksualnej. Duchowny pełnił funkcję drugiego sekretarza Międzynarodowej Komisji Teologicznej, był też wykładowcą Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego i Papieskiego Ateneum Regina Apostolorum w Rzymie. Pisał też dla Tygodnika Powszechnego. Tam właśnie ukazał się jego artykuł Teologia i przemoc, w którym krytykował księdza Dariusza Oko za propagowanie mowy nienawiści. Duchowny wyznał, że jest homoseksualistą i żyje w szczęśliwym związku ze swoim partnerem. Wstrząsnął Kościołem, który już odwołał go z pełnionego stanowiska w Kongregacji Nauki i Wiary.
Niestety, jego coming out wywołał spory niesmak: nie dość, że obiecał wywiady "na wyłączność" prawie wszystkim mediom, to już zapowiedział, że napisze książkę. W ubiegłym roku ksiądz-gej wydał autobiografię:Ksiądz-gej wydał autobiografię. "Pewnej nocy poczułem, że Bóg mnie kocha"
Kilka dni temu Krzysztof Charamsa gościł w studio Dzień Dobry TVN, gdzie promował swoje dzieło. Duchowny opowiedział o życiu po szokującym wyzwaniu. Przyznał, że przez blisko 40 lat czuł się zniewolony ze względu na orientację seksualną. Dodał, że był ofiarą "wyniszczenia tożsamości" i "wewnętrznego więzienia":
To ja byłem ofiarą ciosu w serce. Ofiarą wyniszczenia tożsamości i wewnętrznego więzienia. Wiedziałem, że kościół i nauka uważa homoseksualizm za chorobę i dewiację. Homoseksualność była czymś brudnym, diabelskim, wykreśliłem to. Potrzebowałem 40 lat na zaakceptowanie samego siebie. Nie można miłować, kiedy jest się zniewolonym. Miłość do Boga nie przeczy miłości do człowieka. Zakochany, byłem efektywniejszy, bo miłość uskrzydla. Warto pamiętać o miłości do samego siebie.
Będzie w końcu "gwiazdą"? Bo chyba o tym marzy...
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news