Jakiś czas temu Tomasz Sekielski postanowił zająć się kontrowersyjnym, lecz jak najbardziej realnym problemem, jakim jest pedofilia w kościele. W 2019 roku światło dziennie ujrzał jego film dokumentalny, który traktuje o nadużyciach w polskich parafiach i przedstawia zeznania ofiar duchownych. Rok po publikacji w serwisie YouTube Tylko nie mów nikomu do sieci trafiła druga część, która, tak jak w przypadku pierwszej, była szeroko komentowana w mediach.
Jednym z "bohaterów" filmu jest ksiądz Arkadiusz H., który przed laty molestował trzech chłopców. Ich historie przedstawiono w Zabawie w chowanego. Po emisji produkcji braci Sekielskich ksiądz został zawieszony w pełnieniu posługi kapłańskiej. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Pleszewie, która zarzuciła duchownemu, że w latach 1998-2000 dopuścił się przestępstw o charakterze seksualnym na szkodę pokrzywdzonego Bartłomieja P., którego sprawy jako jedynego nie umorzono ze względu na przedawnienie.
Proces zakończył się 3 marca, a nieprawomocny wyrok ogłoszono pięć dni później. Ostatecznie mężczyznę skazano na 3 lata pozbawienia wolności i zakaz wykonywania zawodów nauczyciela lub opiekuna na okres 10 lat.
Prokurator wnosił też o nałożenie zakazu kontaktu księdza z pokrzywdzonym przez 8 lat, zakaz wykonywania zawodu oraz pracy księdza z dziećmi i młodzieżą przez maksymalnie możliwy czas, zaś obrońca oskarżonego zawnioskował o 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
Podczas procesu Arkadiusz H., który nie był obecny podczas ogłaszania wyroku, przyznał się do winy:
Chcę z głębi serca pokornego bardzo serdecznie przeprosić pana Bartłomieja P. Nigdy nie kierowałem się w swoim życiu tym, aby komukolwiek czynić krzywdę, ale ludzka słabość spowodowała, że dzisiaj, na podstawie minionych miesięcy, przemyśleń, wielu modlitw, przeproszenia w duchu i modlitwy wstawienniczej w intencji osoby pokrzywdzonej, raz jeszcze wyznaję ze skruchą swoją winę i proszę pana Bartłomieja P. o wybaczenie moich słabości, moich grzechów i wnoszę o łaskę takiego braterskiego pojednania - jeśli jest to możliwe - ze strony osoby pokrzywdzonej przeze mnie - mówił w sądzie, tłumacząc się "słabościami".
Pokrzywdzony wyznał, że jeszcze dwa lata temu czuł wobec księdza obrzydzenie i złość, jednak za sprawą spotkań z psychologiem zmienił podejście do oprawcy:
Teraz, po ciężkiej terapii, którą przechodzę, czuję współczucie. Dzisiaj widzę człowieka, który jest w kiepskiej sytuacji, który przegrał życie.
Na początku procesu prokurator Jakub Łuczak zażądał dla duchownego 6 lat pozbawienia wolności.
Jest to kara sprawiedliwa, proporcjonalna i symetryczna do tego, co ksiądz wyrządził. Oprócz dóbr pokrzywdzonego zostały naruszone dobra kościoła katolickiego, który zmaga się z tym problemem od jakiegoś czasu i tego rodzaju zachowania duchownych psują dobry wizerunek - argumentował.
Według niego wymierzając karę, trzeba mieć na uwadze społeczeństwo, "które musi mieć poczucie sprawiedliwości, które uczy się przez wyroki sądowe, w jaki sposób postępować, żeby nie naruszać bezpiecznego układu społecznego. Ludzie muszą wiedzieć, że państwo pracuje sprawnie i zajmuje się przestępstwami, które są ukrywane z powodu wstydu i niemocy ofiar".
Obrońca oskarżonego, adwokat Michał Królikowski wnioskował o karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Prosił, by brać pod uwagę zły stan zdrowia oskarżonego oraz to, że przyznał się do winy. Dodawał też, że osoby z bliskiego otoczenia księdza po jego przyznaniu się odwróciły się od niego, a proces przeciw niemu rozpoczął się tak naprawdę od publikacji filmu braci Sekielskich.
Już wtedy został skazany przez opinię publiczną - argumentowała obrona i zaznaczała, by nie karać duchownego przez pryzmat wszystkich tego typu przewinień, których dopuszczają się księża.
Wiemy z doświadczenia adwokackiego, że jako pedofile zasiadają także nauczyciele, hydraulicy. Czy bycie księdzem jest czynnikiem obciążającym? Mentalnie tak, ale kodeksowo nie. Ten zawód umożliwia kontakt z małoletnimi. Biegli rozróżnili, że oskarżony nie był agresorem, a wykorzystywał zależność ksiądz-dziecko - tłumaczył.
O wyroku poinformował za pośrednictwem Twittera także Tomasz Sekielski, udostępniając link do filmu.
Sprawiedliwości stało się zadość?