W zeszłym roku nad księciem Andrzejem zawisły ciemne chmury po tym, jak Virginia Giuffre oskarżyła go o to, że trzykrotnie zmusił ją do współżycia, gdy była jeszcze niepełnoletnia.
Kobieta miała zostać "wypożyczona" synowi Elżbiety II przez Jeffreya Epsteina, który czerpał zyski z prostytucji. Za swoje czyny miliarder trafił do więzienia i tam popełnił samobójstwo.
Gdy wybuchł skandal, książę Andrzej wycofał się z życia publicznego i próbował przeczekać medialny szum. Virginia nie dawała jednak za wygraną i pozwała go, domagając się wielomilionowego odszkodowania.
Jeżeli ktoś myślał, że zobaczy brytyjskiego monarchę w więziennym "pasiaku", to oczywiście się mylił. Sprawę udało się bowiem zakończyć dzięki pieniądzom.
Jak podało we wtorek BBC, Giuffre podpisała ugodę.
Książę Andrzej zobowiązał się przekazać znaczną darowiznę na cele charytatywne pani Giuffre - czytamy.
BBC dodaje, że Pałac Buckingham odmówił komentarza w sprawie ugody.
Spodziewaliście się takiego zakończenia tej historii?
Zobacz też: TVP BRONI oskarżonego o gwałt księcia Andrzeja: "NIE WIERZYĆ KOBIETOM. Został osądzony, zanim zapadł wyrok"