9 kwietnia media obiegła smutna wiadomość o śmierci księcia Filipa. Mąż królowej Elżbiety II w połowie marca został wypisany ze szpitala po prawie miesięcznej hospitalizacji, rodzina królewska zapewniała natomiast o jego dobrym samopoczuciu. Niestety w miniony piątek 99-letni książę Edynburga zmarł w Zamku Windsor.
Śmierć księcia Filipa bez wątpienia odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Rodzina królewska od kilku dni znajduje się natomiast w samym centrum zainteresowania. Wielu royalsów, w tym sama królowa Elżbieta II , zdążyło już publicznie uczcić pamięć najdłużej żyjącego męskiego przedstawiciela rodziny królewskiej.
Zobacz: Książę Karol składa hołd "drogiemu tacie'' księciu Filipowi. "OGROMNIE TĘSKNIĘ ZA MOIM OJCEM"
W niedzielę pożegnać ojca postanowił także książę Andrzej. 61-letni książę Yorku wraz z bratem Edwardem oraz hrabiną Wessex pojawił się na mszy w Kaplicy Królewskiej Wszystkich Świętych na terenie rodzinnej posiadłości w Windsorze. Tuż po nabożeństwie Andrzej zabrał głos w sprawie śmierci ojca i pozwolił sobie na kilka ciepłych słów pod jego adresem.
Był wybitnym człowiekiem. Kochałem go jako ojca. Był taki spokojny. Zawsze był kimś, do kogo mogłeś się udać. Straciliśmy dziadka narodu - powiedział.
Książę zdradził także, jak Elżbieta II radzi sobie z żałobą. Przyznał, że królowa jest "niezwykle stoicką osobą". Odejście męża przeżywa jednak "bardziej niż ktokolwiek".
Określiła jego odejście jako cud i rozmyśla. Myślę, że tak bym to ujął. Opisała to jako wielką pustkę w swoim życiu. My, rodzina, ci, którzy są blisko, dokładamy wszelkich starań, by zapewnić jej wsparcie - zapewnił Andrzej.
Książę Yorku opowiedział także o jednej z rozmów z ojcem, która skłoniła go do pewnych refleksji na temat straty bliskich oraz pandemii koronawirusa.
To okropna strata. Kilka miesięcy temu podczas rozmowy telefonicznej ojciec powiedział do mnie: "Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i zawsze musimy o tym pamiętać, ale my jako rodzina musimy wstać i pokazać współczucie i przywództwo". Niestety, śmierć mojego ojca mi to uświadomiła, nie tylko naszą stratę, ale właściwie stratę, którą odczuli wszyscy, tak wielu ludzi zmarło i straciło ukochanych podczas pandemii. Więc wszyscy jedziemy na tym samym wózku - okoliczności są nieco inne, bo on (Filip - przyp. red.) nie zmarł na koronawirusa, ale wszyscy doświadczamy ogromnego poczucia straty - przyznał.
Sophie, hrabina Wessex i żona księcia Edwarda opowiedziała natomiast o ostatnich chwilach zmarłego księcia Edynburga.
To było tak delikatne odejście. Jakby ktoś chwycił go za rękę, gdy odchodził. Było bardzo, bardzo spokojnie, a to przecież wszystko, czego dla kogoś pragniesz, czyż nie? Myślę, że osobie odchodzącej jest znacznie łatwiej niż ludziom, których pozostawia. Wszyscy siedzimy, spoglądamy na siebie i mówimy: "To okropne" - zwierzyła się hrabina.
Śmierć księcia Filipa skomentował także jego najmłodszy syn, Edward.
(...) Jakkolwiek bardzo próbujesz się przygotować na coś takiego, to wciąż straszny szok. Wciąż próbujemy się z tym pogodzić. To bardzo smutne. Muszę jednak powiedzieć, że niezwykłe hołdy i wspomnienia, którymi dzielą się ludzie, są fantastyczne. To pokazuje, że był nie tylko naszym ojcem, dziadkiem, teściem, ale dużo znaczył dla tak wielu ludzi - mówił książę.