Od minionego czwartku media żyją serialem dokumentalnym Netfliksa poświęconym losom księcia Harry'ego i Meghan Markle. Widzowie platformy do tej pory mieli okazję zobaczyć jedynie trzy odcinki produkcji i dopiero w najbliższy czwartek świat usłyszy o kulisach Megxitu. Już teraz pojawiają się jednak doniesienia, że serial może ostatecznie przekreślić nadzieje na pojednanie księcia z rodziną. Mało tego, w związku z wywodami Harry'ego i Meghan niektórzy są zdania, że para nie powinna pojawić się na koronacji króla Karola III.
Brytyjski tabloid znów uderza w Harry'ego i Meghan. Chodzi o ich dom
W miniserialu Netfliksa książę Harry i Meghan Markle pokazali wiele prywatnych zdjęć i nagrań dokumentujących ich wspólne życie, w tym niepublikowane wcześniej fotografie z ich bajkowego wesela z 2018 roku. W produkcji kilkakrotnie można także podziwiać ujęcia wykonane na terenie domu Sussexów znajdującego się w kalifornijskim Montecito. Jako że właściwie każda minuta serialu o małżonkach od kilku dni jest rozkładana na czynniki pierwsze przez zagraniczne media, nic dziwnego, że z czasem pojawiły się również publikacje poświęcone ich posiadłości. Jeden z brytyjskich tabloidów twierdzi bowiem, że luksusowa willa, w której Harry i Meghan nagrywali fragmenty dokumentu, w rzeczywistości wcale nie należy do nich.
Książę Harry i Meghan Markle pokazali w serialu dom, który nie należy do nich?
Według Daily Mail ujęcia posiadłości, które widzowie mogli zobaczyć w serialu Netfliksa, powstały na terenie rezydencji oddalonej o około dziewięć minut drogi od faktycznego miejsca zamieszkania Sussexów. Serwis ma tu na myśli prawdopodobnie eleganckie wnętrza widoczne podczas wywiadów Harry'ego i Meghan przed kamerami. Jak donosi brytyjski tabloid, wykorzystana do nagrań willa obecnie wystawiona jest na sprzedaż. Jej wartość wyceniono na zawrotne 33 miliony dolarów, co czyni ją znacznie droższą niż faktyczny dom Harry'ego i Meghan - za który małżonkowie zapłacili "zaledwie" 13 milionów dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Meghan i Harry "na wygnaniu" mieszkają w luksusach! Mają kamienny kominek, kort tenisowy i pensjonat dla gości (ZDJĘCIA)
Według ustaleń Daily Mail, posiadłość, w której Sussexowie rzekomo nagrywali wywiady do dokumentu, liczy ponad 1200 mkw, wyposażona jest w pięć sypialni, siłownię, basen, SPA oraz salę kinową. Tabloid zwrócił także uwagę trawniki, które swym wyglądem dorównują ponoć kortom Wimbledonu oraz sześć łazienek - przy okazji wytykając Harry'emu i Meghan, że w ich domu w Montecito znajduje się ich aż 16. Nie zabrakło także pewnego sensacyjnego szczegółu związanego z rezydencją przy 888 Lilac Lane.
Daily Mail wspomina bowiem, że niegdyś posiadłość należała do niejakiego Marka Schulhofa, zhańbionego prezesa agencji Quadriga Arts, który w 2014 roku został skazany za oszustwo. Biznesmen i jego firma swego czasu zbierali fundusze na leczenie weterana, który podczas pobytu w Afganistanie doznał uszkodzenia mózgu. Problem jednak w tym, że chory mężczyzna... nigdy nie istniał. Schulhof miał zachęcać darczyńców do wpłat na konto fundacji pomagającej niepełnosprawnym weteranom, większość dotacji trafiała jednak do jego kieszeni. W efekcie mężczyzna miał wzbogacić się o 116 mln dolarów.
Brytyjski tabloid w swoim tekście podkreślił co prawda, że Harry i Meghan nigdy nie wspomnieli, że ukazany w dokumencie dom należy do nich. Wątek biznesmena-oszusta oraz doniesienia na temat ludzi rzekomo krytykujących parę za filmowanie w luksusowej lokacji w obliczu "globalnego kryzysu" wyraźnie przedstawia jednak małżonków w dość złym świetle. Publikacja Daily Mail doczekała się już reakcji zza oceanu. Amerykański serwis TMZ jest zdania, że sensacyjne doniesienia na temat posiadłości Sussexów miały sprawić, by świat pomyślał, iż para chciała "pochwalić się większym domem, niż ten, który w rzeczywistości posiadają" oraz "oszukać ludzi, by myśleli, że mieszkają ładniej".
Amerykańskie media bronią Harry'ego i Meghan
TMZ postanowiło poniekąd stanąć w obronie Sussexów, podkreślając, iż realizowanie podobnych produkcji w innym lokacjach, w tym przypadku w domu będącym własnością kogoś innego, jest dość powszechne. Zdaniem redakcji, książę i jego żona mogli najzwyczajniej w świecie chcieć chronić swoją prywatność i ich decyzja, by nie filmować wywiadów w posiadłości w Montecito, jest całkowicie uzasadniona. Tabloid wspomina także, że faktyczny dom pary w rzeczywistości jest znacznie większy niż ten przedstawiony w produkcji Netfliksa - gdyż liczy ponad 1600 mwk i posiada więcej sypialni.
Amerykański serwis podkreślił, że sprawa domu Harry'ego i Meghan jest jednym z najmniej znaczących szczegółów dotyczących produkcji, na który zwróciły uwagę media. Zdaniem TMZ fakt, że brytyjskie tabloidy wciąż poruszają tę kwestię najlepiej oddaje przesłanie całego serialu.
Nigdy nie mieli szans z brytyjską prasą i zdecydowanie podjęli dobrą decyzję, opuszczając kraj - czytamy.
Zobaczcie, jak prezentuje się dom, w którym Harry i Meghan rzekomo kręcili dokument Netfliksa.