Książę Harry i Meghan Markle w 2020 roku poinformowali, że wycofują się z pełnienia obowiązków w rodzinie królewskiej i wyprowadzają się do Stanów Zjednoczonych. W oficjalnym oświadczeniu para książęca napisała wówczas, że chcą uzyskać niezależność finansową i będą dzielić swoje życie między Wielką Brytanię a Amerykę. Harry i Meghan podkreślali wówczas lojalność wobec królowej Elżbiety II, argumentując swoją decyzję chęcią "życia w spokoju".
Para przeprowadziła się do USA, gdzie zakłóciła nieco swój spokój, udzielając głośnego wywiadu Oprah Winfrey, w którym to obnażyli życie wśród pozostałych royalsów, wyciągając na światło dzienne kilka rodzinnych brudów. Harry i Meghan nie powiedzieli jednak ostatniego słowa, bo jakiś czas temu wyszło na jaw, że wraz z Netfliksem pracują jeszcze nad dokumentem dotyczącym ich życia prywatnego. Szumnie zapowiadany serial o Sussexach ujrzał już światło dzienne, a w mediach zaroiło się od negatywnych komentarzy na temat pary. Najczęściej podkreśla się bowiem, że chcieli chronić prywatności, a teraz po raz kolejny się z niej obdzierają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz Harry i Meghan, nawiązując do pojawiającej się krytyki w mediach, postanowili wydać pierwsze oficjalne oświadczenie po tym, jak ich dokument trafił na platformę streamingową. Para za pośrednictwem swojej rzeczniczki - Ashley Hansen - powiedziała kilka słów, które pojawiły się w "The New York Times". Sussexowie podkreślili że ich zamiar opuszczenia Wielkiej Brytanii i wycofania się z pełnienia obowiązków królewskich wcale nie był związany z tym, że pragnęli więcej prywatności.
Ich oświadczenie, w którym ogłaszają decyzję o wycofaniu się z pełnienia obowiązków królewskich, nie zawiera żadnej wzmianki o prywatności, a wyraża chęć kontynuowania swoich publicznych obowiązków. Każda inna sugestia, potwierdza tylko sedno tej serii - czytamy w oświadczeniu.
Jak przypomina magazyn Elle, książę Harry w swoim przemówieniu, które wygłosił dla organizacji charytatywnej Sentebale, powiedział, że wycofuje się z obowiązków królewskich na rzecz "spokojniejszego życia". Wtedy też wyjaśnił, że miał nadzieję na dalsze służenie królowej bez publicznego finansowanie, jednak "nie było to możliwe". Hansen, zabierając głos w imieniu Harry'ego i Meghan, podkreśliła, że "prywatność nigdy nie była powodem podjęcia ich decyzji, a słowo "spokojny", nie jest synonimem prywatności". Wynika więc z tego, że Sussexowie od zawsze marzyli tylko i wyłącznie o spokoju...
Rzeczniczka zaznaczyła również, że para chciała się podzielić swoją historią na własnych warunkach, a media i tabloidy stworzyły nieprawdziwą narrację, która przenika już do prasy i publicznej opinii.
Co sądzicie o ich tłumaczeniu?