O tym, jak wielką rolę w przebiegu gali odgrywa wybór prowadzącego, mieliśmy okazję wielokrotnie się przekonywać. Chyba wszyscy mamy w pamięci ceremonię rozdania Oscarów sprzed dwóch lat, podczas której wyraźnie zdenerwowany Will Smith spoliczkował gospodarza wieczoru, Chrisa Rocka, gdy ten pozwolił sobie na niewybredny żart dotyczący jego żony.
Zorganizowana minionej nocy uroczystość wręczenia Złotych Globów obyła się bez większych kontrowersji. Co prawda pełniący funkcję konferansjera komik Jo Koy sypał dowcipami jak z rękawa, lecz nie udawało mu się wywoływać salw śmiechu wśród publiczności. Z żywiołową reakcją spotkało się jednak jego krótkie wystąpienie na temat księcia Harry'ego i Meghan Markle.
Harry i Meghan stali się obiektem drwin na gali rozdania Złotych Globów
Prowadzący filmową imprezę poświęcił część uroczystości rodzinie królewskiej. Opowiadając o niej w humorystycznym tonie, błyskotliwie nawiązał do bijącego rekordy popularności serialu "Sukcesja".
"Sukcesja" ma dziewięć nominacji. Po prostu świetny serial o bogatej, białej, dysfunkcyjnej rodzinie, pełnej intryg - och, czekajcie, to "The Crown". Przepraszam - wypalił ze sceny.
Jo Koy pokusił się również o żartobliwą uwagę na temat naczelnego buntownika brytyjskiego dworu królewskiego i jego żony.
Harry i Meghan Markle otrzymali miliony za nierobienie absolutnie nic i to tylko dzięki Netflixowi - podsumował.
Wyraźnie rozbawieni uczestnicy gali tym razem docenili poczucie humoru konferansjera. Niestety, zabrakło wśród nich samych zainteresowanych. Kamery uchwyciły jednak reakcję roześmianego dyrektora generalnego platformy streamingowej, Teda Sarandosa. Umowa Harry'ego i Meghan z gigantem rynku VOD uwzględniająca produkcję filmu dokumentalnego na ich temat opiewała na blisko 100 milionów dolarów.