Meghan Markle i książę Harry serwują nam w tym roku istny festiwal zwierzeń. Jeszcze niedawno para zasiadła na kanapie u Oprah Winfrey, gdzie rozprawiali o "Megxicie", ucieczce z Pałacu i problemie rasizmu wśród royalsów. Ich wyznania nie wszystkim się spodobały, a za wrogą postawę wobec monarchii Sussexowie zapłacili podobno utratą zaufania i sympatii Brytyjczyków.
Teraz wygląda na to, że to nie koniec szokujących spowiedzi Meghan Markle i księcia Harry'ego na łamach mediów. Świat obiegają bowiem wyznania eksroyalsa z nowej serii The Me You Can't See, którą Harry stworzył razem z ich dobrą znajomą, Oprah Winfrey. Zgodnie z oczekiwaniami padło tam wiele zaskakujących słów, w tym na temat relacji z żoną i terapii, którą podjął, aby zwalczyć głęboko zakorzenione problemy.
Przypomnijmy: Książę Harry znów rozmawiał z Oprah Winfrey. Opowie o PROBLEMACH ZE ZDROWIEM PSYCHICZNYM
W rozmowie z królową amerykańskiej telewizji Harry przyznał, że zgodził się na podjęcie terapii po jednej z kłótni z Meghan. Motywacją było dla niego wrażenie, że może wkrótce stracić najbliższą mu osobę. Choć podjął wyzwanie i zaczął rozwiązywać piętrzące się problemy z przeszłości, to podobno nie było łatwo.
Chodziłem do lekarzy i terapeutów, także tych leczących niekonwencjonalnie. Wiedziałem, że jeśli nie podejmę terapii i nie rozwiążę swoich problemów, to stracę kobietę, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Pewnego dnia powiedziała "Musisz się z kimś spotkać", to była jej reakcja na jedną z naszych kłótni. Nawet nie wiedziałem, że nieświadomie wróciłem wtedy do czasów dzieciństwa. Terapeuta przyznał, że to brzmi, jakbym zachowywał się wtedy jak 12-letni Harry - wyznał.
Z początku walka o zdrowie psychiczne miała być dla niego dość trudna, ale podobno zrozumiał, że możliwość przedyskutowania z kimś problemów młodości miała zbawienny wpływ na jego samopoczucie. Jak sam przyznał, w rodzinie czuł się niemal "uwięziony", co nie pomagało mu w przepracowaniu pewnych rzeczy.
Na początku było mi wstyd i podchodziłem do tego z dużą rezerwą. Myślałem, "jak śmiesz, nazywasz mnie dzieciakiem?". I wtedy Meghan odpowiedziała: "Nie, po prostu współczuję ci tego, co wydarzyło się, kiedy byłeś młody. Nigdy tego nie przepracowałeś. Nie mogłeś o tym porozmawiać, więc teraz wychodzi to z Ciebie na różne sposoby". To był początek mojej podróży wewnątrz siebie. Zrozumiałem, że żyłem w bańce. Byłem uwięziony wewnątrz własnej rodziny, całej tej instytucji, która mnie ograniczała - stwierdził Harry.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Meghan podzieliła się w rozmowie z Oprah wyznaniem na temat myśli samobójczych. Miały one osiągnąć apogeum podczas jednego z oficjalnych wyjść, gdy zmuszono ją do uśmiechania się do ludzi niemal przez łzy. Harry przyznaje, że ta sytuacja była obciążająca psychicznie także dla niego i już wtedy wiedział, że rodzina królewska zwyczajnie tego nie zrozumie.
Jest mi trochę wstyd z powodu tego, jak wtedy sobie z tym poradziłem... Kiedy ja i moja żona siedzieliśmy na krzesłach i oplataliśmy rękami swoje kolana, a światła wkrótce zgasły, Meghan wybuchła płaczem. Współczułem jej, ale byłem też zły na siebie za to, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Było mi wstyd, że sprawy zaszły tak daleko. Nie chciałem informować o tym rodziny, bo, jak zapewne wiele osób w moim wieku, bałem się, że nie zrozumieją i nie otrzymam pomocy, której potrzebowałem - mówił ze smutkiem.
Przypomnijmy, że samopoczucie Meghan było jednym z powodów, dla których rok temu doszło do słynnego "Megxitu". Dziś Harry ma za sobą już cztery lata terapii, która zdaje się przynosić efekty.
W końcu zacząłem zadawać sobie pytanie: "Czy ja faktycznie powinienem tu być?". Rodzina mówiła mi, "po prostu rób swoje i Twoje życie będzie prostsze", ale mam w sobie dużo z mamy. Czułem, jakbym nie był częścią tego systemu, ale jednak tu utknął. Chciałem uciec. Jedynym sposobem na oswobodzenie była szczerość z samym sobą.
Zaskoczyły Was jego wyznania?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, skorzystaj z listy miejsc, w których możesz szukać pomocy. Znajdziesz ją TUTAJ. Pamiętaj! W sytuacji zagrożenia życia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112!