Książę Harry ostatnio błyszczy w nagłówkach głównie za sprawą książki "Spare", która w Królestwie Brytyjskim osiągnęła już tytuł najszybciej sprzedającej się książki non-fiction. I choć royals skupia się w niej na sobie i latach spędzonych jako pełniący obowiązki książę, po raz kolejny udało mu się publicznie wyprać wiele brudów, a także oskarżyć swoją rodzinę o fałsz i obłudę.
To właśnie w tym dziele Harry przyznał się do zabicia 25 talibskich bojowników podczas służby w Afganistanie. I to właśnie ten fragment stał się bazą irańskiej propagandy przeciwko Brytyjczykom. Przypomnijmy, że książę pisał o przeciwnikach na polu bitwy jako "figurach szachowych", które należy usunąć "z szachownicy".
Większość żołnierzy nie wie dokładnie, ilu zabitych ma na swoim koncie. W warunkach bojowych często strzela się instynktownie. W erze helikopterów Apache i laptopów wszystko, co robiłem w trakcie dwóch tur służby, zostało zapisane i oznaczone - czytamy w "Spare".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Irański rząd wykorzystał słowa księcia do usprawiedliwienia zbrodni, jakiej dokonał na byłym wiceministrze obrony Iranu. Alireza Akbari, który posiadał podwójne obywatelstwo (brytyjsko-irańskie), został skazany na śmierć pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii. Zarówno brytyjski rząd, jak i rodzina skazanego stanowczo zaprzeczyły, aby polityk kiedykolwiek zajmował się szpiegostwem. Zdaniem najbliższych, Akbari był oddany Iranowi i nigdy nie zrobiłby czegoś, co zaszkodziłoby jego rodakom.
Anglicy twierdzą, że Iran po raz kolejny dopuścił się zbrodni i w związku z tym zamierzają pociągnąć reżim do odpowiedzialności "za przerażające łamanie praw człowieka". Ich rząd twierdzi jednak, że Brytyjczycy nie mogą ich moralizować, ponieważ syn króla odczłowieczył "niewinnych" obywateli w swojej najnowszej książce.
Co więcej, Teheran oskarżył Sussexa o brak skruchy w sprawie "zbrodni wojennych", a Wielką Brytanię o wydanie pozwolenia na mord czy też "moralne usprawiedliwienie" takiego czynu. Harry podczas wywiadu w "The Late Show" potępił tę propagandę przyznając, że Iran wyciął z fragmentu pasujące mu zdanie, w którym to Sussex miałby być dumny ze swojego czynu.
Moja liczba to 25. Nie było to coś, co napełniało mnie satysfakcją, ale też się tego nie wstydzę. Oczywiście wolałbym nie mieć tej liczby w swoim wojskowym CV ani w głowie, ale wolałbym też żyć w świecie bez talibów i bez wojny - pisał w autobiografii.
Brytyjskie media huczą jednak o tym, że mleko już się rozlało, a słowa royalsa komentowane są nie tylko przez polityków, ale też wojskowych, którzy potępiają jego bezmyślne zachowanie.
Harry był głupim chłopcem, mówiąc to, co powiedział, ale nie ma w tym ekwiwalencji do tego, co robi Iran - powiedział "The Sun" były Pierwszy Lord Morski, admirał Lord West.
Harry powinien wziąć pełną odpowiedzialność za dostarczanie amunicji do morderczej machiny propagandowej irańskiego reżimu - wyznał Pułkownik Richard Kemp, były brytyjski dowódca wojskowy w Afganistanie.
Irańczycy wykorzystują go do celów propagandowych. Pomimo niezdarnych słów księcia Harry'ego wysoce obłudne jest stawianie równości między zgodnym z prawem zabijaniem żołnierzy podczas wojny a pokazowym i politycznym morderstwem dokonanym przez reżim dyktatorski - podkreślił były dowódca Królewskiej Marynarki Wojennej kontradmirał Chris Parry.
Brytyjscy generałowie w rozmowie z "The Sun" wyznali także, że zaostrzające się stosunki między krajami, w których sporą rolę odegrały słowa syna Karola III, mogą przynieść niespodziewane konsekwencje. Wśród nich wojskowe szychy wymieniły m.in. atak terrorystyczny, którym szczególnie zagrożone mogą być nadchodzące Igrzyska Invictus. Już teraz wiadomo, że wydarzenie będzie imprezą podwyższonego ryzyka.