Meghan Markle i książę Harry od kilkunastu dni niepodzielnie rządzą nagłówkami gazet na całym świecie. Od czasu pamiętnego "Megxitu" para kolejny raz mierzy się z dziesiątkami doniesień prasowych na temat swojego życia prywatnego, jednak sami zainteresowani raczej przestali się tym przejmować i wyraźnie rozpoczęli już "nowy etap życia", którego tak pragnęli.
Ostatnie dni to też niezliczona ilość oświadczeń w sprawie Meghan i Harry'ego, a na temat ich "wystąpienia" z rodziny królewskiej wypowiedziało się już dziesiątki samozwańczych "ekspertów". Dla rodziny (byłej) księżnej Sussex była to też okazja do tego, aby kolejny raz publicznie oczernić ją w mediach, co oczywiście z rozkoszą czynili m.in. jej przyrodnia siostra i ojciec.
Przypomnijmy: Siostra Meghan Markle wygarnia jej w telewizji: "Rozbiła naszą rodzinę, TO SAMO ZROBIŁA Z WASZĄ"
Kolejną osobą, która zabiera teraz głos w sprawie Megxitu niespodziewanie został sam książę Harry. Mąż Meghan Markle po raz pierwszy publicznie skomentował swoją obecną sytuację i postanowił podzielić się ze światem tym, jak trudna była dla niego decyzja o "odejściu" ze słynnej brytyjskiej rodziny. Harry poruszył ten temat podczas uroczystej kolacji, którą zorganizowała kierowana przez niego fundacja Sentebale.
"Chcę, abyście usłyszeli prawdę właśnie z moich ust - nie jako księcia, lecz jako Harry'ego, którego obserwujecie w mediach od ponad 35 lat. Wielka Brytania zawsze była moim domem i miejscem, które kocham. To się nigdy nie zmieni" - zaczął.
W dalszej części wypowiedzi (były) książę przeszedł do sedna sprawy i przyznał, że opuszczenie rodziny królewskiej było dla niego ostatecznością. Jak sam twierdzi, w obecnej sytuacji nie widział jednak innego rozwiązania.
"Robiliśmy z Meghan wszystko co w naszej mocy, aby sprostać oczekiwaniom i naszym obowiązkom wobec kraju. Po ślubie byliśmy podekscytowani tym, by godnie służyć państwu. Decyzja, którą podjąłem dla mojej żony, wcale nie była łatwa. Poprzedziły ją miesiące rozmów, które zwieńczyły wiele lat stawianych mi wyzwań. Wiem, że nie wszystko poszło tak, jak powinno, ale wyglądało na to, że nie było innego wyjścia" - przyznał Harry.
Mąż Meghan twierdzi również, że sytuacja miała na początku wyglądać nieco inaczej, jednak proponowane przez niego rozwiązanie nie zostało zaakceptowane przez rodzinę.
"Chcę powiedzieć jasno, że nie odchodzimy na zawsze, a już na pewno nie odchodzimy od Was. Chcieliśmy służyć Królowej, wspólnocie i zaprzyjaźnionym organizacjom wojskowym bez wsparcia z publicznych funduszy, jednak okazało się to niemożliwe. Zaakceptowałem taki stan rzeczy wiedząc, że i tak nie zmieni to mojego zaangażowania i tego, kim jestem. Mimo wszystko mam nadzieję, że pomoże Wam to zrozumieć, że wraz z rodziną musiałem się wycofać, aby zrobić pierwszy krok ku bardziej spokojnemu życiu"
W przemówieniu Harry'ego znalazło się też miejsce dla jego zmarłej matki, księżnej Diany.
"Kiedy straciłem matkę, wzięliście mnie pod swoje opiekuńcze skrzydła. Media to bardzo potężna siła, jednak mam nadzieję, że wkrótce nasze wzajemne wsparcie stanie się jeszcze silniejsze. To był wielki zaszczyt móc służyć krajowi, Królowej oraz Wam" - zakończył.
Myślicie, że "Megxit" faktycznie był jedynym możliwym rozwiązaniem?