Meghan Markle i Harry kolejny raz znaleźli się w centrum medialnej wrzawy. Wszystko oczywiście za sprawą dwugodzinnej (!) rozmowy, którą para ucięła sobie z Oprah Winfrey. W rozmowie ze słynną prowadzącą pojawiły się m.in. wątki życia wśród royalsów, ich zdrowia psychicznego i samego "Megxitu", ale nie zabrakło też poważnych oskarżeń.
Reakcje na wywiad Meghan Markle i Harry'ego z Oprah Winfrey okazały się dość skrajne. Najwięcej negatywnych komentarzy płynie z Wielkiej Brytanii, gdzie para od początku nie miała najlepszej prasy. Sprawę głośnej premiery skomentował nawet ich największy krytyk, Piers Morgan, który utytułował pełen wyznań wywiad "g*wnianym".
Przypomnijmy: Piers Morgan MIAŻDŻY wywiad Meghan i Harry'ego u Oprah: "SPĘDZILI DWIE GODZINY, SR*JĄC NA WSZYSTKO"
Teraz okazuje się, że to nie koniec intymnych wyznań pary. Do sieci trafiły bowiem nieemitowane fragmenty wywiadu, w których Meghan i Harry poruszają kilka dodatkowych kwestii. Dowiadujemy się tym samym, że rasizm był jednym z głównych powodów, dla których Harry postanowił wynieść się z Wielkiej Brytanii. Zapewnia jednak, że nie ma na myśli samych Brytyjczyków.
Ktoś mi kiedyś powiedział: "Musisz zrozumieć, że Wielka Brytania jest bardzo bigoteryjna". Odpowiedziałem wtedy: "To nie Wielka Brytania jest bigoteryjna, tylko tamtejsza prasa, a szczególnie tabloidy". Niestety, jeśli takie są ich źródła, to część zepsucia i uprzedzeń utrwala się też w reszcie społeczeństwa.
Co więcej, Harry ma wyraźny żal do królowej, która, jak sam stwierdził, "nie miała dla niego czasu". Pojawił się nawet wątek przyszywanej siostry Meghan, Samanthy, która niedawno zapragnęła dopiec krewnej w nowej książce. Żona Harry'ego twierdzi, że ta miała wrócić do nazwiska "Markle" po tym, jak zaczęła spotykać się z księciem. Tym samym Meghan wyraźnie zarzuca jej stronniczość i interesowność.
Oprócz tego dowiadujemy się, że oskarżenia o rasizm ze strony pary nie obejmowały królowej ani księcia Filipa, o czym poinformowała opinię publiczną sama Oprah. Lista potencjalnych winnych jest jednak dość obszerna, a internauci prześcigają się w próbach rozwikłania zagadki tożsamości tajemniczego rasisty w rodzinie królewskiej. Nadal nie jest jednak pewne, o kim mowa.
Jednocześnie do sieci trafił inny niepublikowany fragment wywiadu z parą, w którym Meghan porusza temat prywatności. Zapewnia w nim, że, wbrew opinii wielu dziennikarzy, żąda jedynie "podstawowych praw" i to ona chce decydować o tym, co wystawi na widok opinii publicznej.
Chyba każdy ma podstawowe prawo do prywatności. Podstawowe. Nie mówimy tu o niczym, czego nie oczekiwałby nikt inny. Jeżeli w pracy pokazujesz komuś zdjęcia syna i ktoś pyta: "Twoje dziecko jest przesłodkie, mogę przejrzeć Twój telefon i zobaczyć wszystkie jego zdjęcia?", to odpowiadasz: "Nie. To jedyne zdjęcie, którym chcę się z Tobą podzielić". Niektórzy twierdzą, że pokazując jedno zdjęcie, jesteśmy zobligowani do chwalenia się pozostałymi. "To może zatrudnię kogoś, żeby siedział przed Waszym domem albo chował się w krzakach i robił Wam zdjęcia w ogrodzie?". I to wszystko dlatego, że podzieliłeś/aś się z kimś jedną fotografią... - próbowała tłumaczyć.
Sensowne wyjaśnienie?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!