Choć w połowie marca po miesięcznym pobycie książę Filip opuścił szpital, a bliscy 99-latka zapewniali o jego dobrym samopoczuciu, w piątek za pośrednictwem oficjalnego instagramowego profilu rodziny królewskiej poinformowano o śmierci męża królowej Elżbiety.
Wieść o odejściu wiekowego księcia błyskawicznie obiegła media. O upamiętnienie Filipa w mediach społecznościowych pokusiło się wiele gwiazd i celebrytów. Nie mogło zabraknąć także komentarza księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego. Mężczyzna, w którego żyłach także płynie błękitna krew, już kilkukrotnie dawał do zrozumienia, że z brytyjską rodziną królewską łączy go wyjątkowa zażyłość.
W rozmowie z TVN24 obeznany w temacie 43-latek na wstępie podkreślił zasługi Filipa, wskazując na to, że bycie royalsem wcale nie jest usłane różami:
Te wszystkie tak zwane spotkania to nie jest tylko chodzenie i popijanie drinków, a bardzo ważny, wyreżyserowany spektakl na potrzeby danego momentu. Filip jako mężczyzna był silnym reprezentantem monarchii, więc wszystko musiało być zorganizowane na najwyższym poziomie. Życie królewskie wydaje nam się bajkowym, bez trosk, ale tak nie jest - mówił na antenie stacji informacyjnej, by następnie pokrótce opisać, jakim człowiekiem był zmarły mąż Elżbiety II:
Miły, otwarty, ciepły człowiek - zdradził, następnie ubolewając nad tym, że książę Karol nigdy nie podzielał pasji księcia Filipa, jaką było strzelanie do niewinnych zwierząt:
Książę Filip uwielbiał się ubłocić, uwielbiał myślistwo, pewnie dlatego ujęła go księżna Diana, która była taką farm girl. Wieś była dla niego ważnym miejscem, tam był bardziej myśliwym. Teraz Karol nie jest chętny, żeby zabijać zwierzęta...
Lubomirski-Lanckoroński miał także wiele do powiedzenia w temacie tego, jaki Filip był prywatnie. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek spotkał go osobiście:
Był to ojciec wymagający, surowy, natomiast nie był człowiekiem, który z kolei wymagałby za wiele. Filip starał się unowocześnić monarchię i pokazać jej rodzinne życie na zewnątrz. Stał za królową, dzięki niemu brytyjska monarchia mogła wiele przejść. Był też bardzo konserwatywną osobą, to on był architektem pomysłu, by długo nie przyjeżdżać do Londynu po śmierci księżnej Diany - dowiadujemy się od rodzimego "royalsa".
Nie zabrakło również tematu konfliktu księcia Harry'ego z resztą rodziny. Okazuje się, że fani royalsów nie mają się o co martwić - a przynajmniej tak twierdzi polski książę:
Skłócenie się z rodziną nie jest najlepszym wyjściem, ale myślę, że oni się pogodzą. Książę Harry był ulubionym wnukiem królowej Elżbiety - Jan argumentował rozejm, do którego ma niebawem dojść.
Były mąż Dominiki Kulczyk był też pełen uznania dla 74-letniego stażu małżeńskiego Elżbiety i Filipa:
Mój tata ma 90 lat, w pokoleniu moich rodziców nie ma rozwodów. Żenimy się ze swoimi dalekimi kuzynami, co może i brzmi okropnie, ale to jest wspólnota dusz - przekonywał książę Lubomirski-Lanckoroński, który ma za sobą... rozwód.
Przypomnijmy, że rozgadany arystokrata w sierpniu minionego roku po raz drugi stanął na ślubnym kobiercu. Poślubił będącą wówczas w zaawansowanej ciąży Heleną Mańkowską, dla której, jak ujawnił w jednym z wywiadów, technicznie jest... wujem piątego stopnia.
Myślicie, że dostał gratulacje z Pałacu Buckingham?