Cały świat żyje perypetiami brytyjskiej rodziny królewskiej, ale nie zapominajmy, że i u nas jest jeden "royals", który lubi przypominać o swoich królewskich korzeniach. Jan Lubomirski-Lanckoroński, bo o nim mowa, jest potomkiem jednego z najpotężniejszych polskich rodów magnackich. Młody książę chętnie chwali się swoim bajecznym życiem.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński nie kryje dumy ze swojego przodka Zdzisława, który według niego odegrał ważną rolę w odzyskaniu niepodległości Polski. Nie jest też tajemnicą, że "polscy royalsi" uwielbiają uchodzić za ekspertów od arystokratycznych tematów. Dzień 11 listopada jest dla nich szczególny m.in. przez pamięć o wspomnianym wuju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Święto Niepodległości u Lubomirskich
Dumny ze swojego pochodzenia arystokrata postanowił opowiedzieć o celebracji Święta Niepodległości w kontekście "kulinarnym". Okazuje się, że w czasach przedwojennych na stołach książęcej rodziny pojawiało się specjalnie przygotowane menu i tak jest do dziś. Jego kolorystyka była odpowiednio dobrana, aby nawiązywać do święta.
Jedenasty listopada jest takim dniem, w którym chcemy podkreślać polskość, nie tylko wywieszając flagę, ale też świętując przy stole, o czym opowiadał mi ojciec - stwierdził Jan Lubomirski-Lanckoroński cytowany przez "Fakt.pl".
ZOBACZ TAKŻE: Jan Lubomirski-Lanckoroński pochwalił się zamkiem. Wnętrza robią OLBRZYMIE wrażenie (ZDJĘCIA)
Na pierwsze danie podawano potrawę z jabłkami. Wuj Zdzisław Lubomirski mieszkał przecież w Małej Wsi niedaleko Grójca. To polskie zagłębie jabłkowe, więc musiała być to potrawa z jabłkami. Serwowano mięso, zazwyczaj z kury albo cielęcinę, duszone w rosole, a do tego podawano talarki jabłek, zamoczone w cieście naleśnikowym z dodatkiem szafranu, pieprzu, cukru i octu winnego. Jabłka w tym cieście były obsmażane w maśle - dodał.
Raki, patriotyczne lody... Książę ujawnia, jak wygląda menu arystokracji
To jednak nie wszystko. Na stole Lubomirskich w Święto Niepodległości goszczą również raki. Arystokrata podczas wspomnianej rozmowy z "Faktem" zaznaczył, że już w czasach przedwojennych te skorupiaki były ogromnym rarytasem. A na deser kuchnia serwuje m.in. lody, oczywiście w patriotycznych barwach.
Podawano raki z sardelą albo raki z botwiną, która barwiła je jeszcze bardziej na czerwono. Oczywiście na deser też proponowano biało-czerwone kompozycje: truskawkowo-waniliowe lody czy ciasto z konfiturą: truskawkową, malinową albo porzeczkową - zdradził książę Jan Lubomirski-Lanckoroński.
Skusilibyście się?