Brytyjska rodzina królewska coraz częściej gości na łamach tabloidów za sprawą swojego statusu finansowego. O wysokości zarobków royalsów i ich gigantycznej fortunie mówi się już od lat, a nawet wśród części poddanych panuje przekonanie, że fundowanie ich ekstrawaganckiego stylu życia z pieniędzy podatników może budzić pewne wątpliwości.
Jeszcze nie tak dawno od królewskiego skarbca zostali odcięci Meghan Markle i Harry, którzy opuścili szeregi royalsów wraz z końcem marca. Sussexowie nie zostali jednak z pustymi rękami, bo obiecał ich wspierać książę Karol, prywatnie ojciec Harry'ego. Co prawda zagroził im, że nie będą mieli nieograniczonego dostępu do królewskiego skarbca, jednak wciąż przekazuje im skromne kilka milionów funtów "na życie".
Przypomnijmy: Książę Karol zastrzega, że Harry i Meghan NIE BĘDĄ MIELI "nieograniczonych zasobów finansowych"
Teraz sprawie finansów księcia Karola postanowił przyjrzeć się tabloid The Telegraph. O ile to, że royalsi zarabiają ogromne pieniądze dzięki podatkom Brytyjczyków jest oczywiste, to dziennikarze przywołują pewien fakt, który wzbudził spore kontrowersje. Okazuje się bowiem że Karol, jako książę Kornwalii, w myśl archaicznego prawa bogaci się też na niektórych ze zmarłych poddanych.
Jak to możliwe? Otóż mieszkańcy Kornwalii, którzy przed śmiercią nie sporządzili testamentu i nie mają żadnych krewnych, automatycznie "przekazują" cały swój majątek właśnie na rzecz księcia Karola. Jak twierdzą dziennikarze tabloidu, od kwietnia do grudnia 2019 roku wpływy z tego tytułu przekroczyły 850 tysięcy funtów. Można więc wywnioskować, że roczny dochód księcia Karola z tego tytułu sięga nawet miliona funtów.
Takie jest prawo - podsumowuje ze smutkiem tabloid.
Jesteście zaskoczeni?