W ostatnich tygodniach świat opanowała pandemia koronawirusa. Rządy kolejnych państw robią, co mogą, aby zatrzymać rozprzestrzeniającą się zarazę. W Polsce ogłoszono już stan epidemii.
Coraz poważniej do sprawy podchodzi się także na Wyspach Brytyjskich. Początkowo Brytyjczycy bagatelizowali problem. Gdy w Polsce zamykano już szkoły, restauracje i odwoływano imprezy masowe, w Wielkiej Brytanii obywatele nadal beztrosko gromadzili się w pubach i centrach handlowych. Z kolei para książęca pozwalała sobie na żarciki z koronawirusa.
W ostatnich dniach władze Wielkiej Brytanii zmieniły ton. Premier Boris Johnson podjął wreszcie decyzję o zamknięciu obiektów użyteczności publicznej i zapowiedział podjęcie bardziej rygorystycznych działań. Zaapelował też do obywateli o pozostanie w domach.
Kate i William też już nie żartują z epidemii. W czwartek Cambridge’owie złożyli wizytę w centrum powiadamiania ratunkowego w południowo-zachodnim Londynie. W imieniu rodziny królewskiej para książęca podziękowała personelowi za poświęcenie. Odkąd wybuchła epidemia, liczba połączeń na infolinii wzrosła aż czterokrotnie. Pracownicy nieustannie przyjmują kolejne zgłoszenia.
W imieniu mojej babci i ojca, chcielibyśmy przekazać osobiste podziękowania wszystkim, którzy pracują w pocie czoła, aby służyć pomocą i poradą tym, którzy najbardziej tego potrzebują. Ostatnie tygodnie pokazują, jak ważne są te służby - powiedział książę.
Podczas wizyty William i Kate zastosowali się do nowego protokołu, zgodnie z którym nie podają rąk, używają środków dezynfekujących i utrzymują dystans. Jedna z pracownic zapomniała o nowych zasadach i wyciągnęła rękę na przywitanie, jednak William przypomniał jej: "Nie ściskamy rąk". Zaraz jednak dodał, że mogą sobie zrobić wspólne zdjęcie w odległości metra od siebie.
Służby medyczne potrzebują naszego wsparcia tak bardzo, jak my ich. Każdy z nas ma swoją rolę do odegrania, jeśli chcemy chronić najbardziej narażonych na zakażenie. Postępujmy zgodnie z najnowszymi zaleceniami ekspertów - zaapelował książę.