Choć na przestrzeni lat powstało już wiele publikacji poświęconych losom royalsów, kolejne tytuły opowiadające o kulisach życia na królewskim dworze wciąż wzbudzają w mediach niemałe zamieszanie. Od kilku dni brytyjskie tabloidy rozpisują się o książce "Koniec gry" autorstwa Omida Scobiego - eksperta ds. royalsów i autora głośnej "Finding Freedom" opisującej losy księcia Harry'ego i Meghan Markle. Od kilku dni w zagranicznych mediach co rusz pojawiają się nowe, sensacyjne fragmenty nowej publikacji dziennikarza. W książce Scobie stwierdził m.in., że Meghan oskarżyła dwie osoby związane z królewskim dworem o rasizm i korespondowała w tej sprawie z królem (wówczas księciem) Karolem. W publikacji nie zabrakło też rzecz jasna wątku rzekomo nadszarpniętych relacji księcia Harry'ego z księciem Williamem.
Książę William nie był lojalny wobec brata? Sensacyjne doniesienia
Autor "Końca gry" nie ograniczył się jedynie do oskarżenia księcia Williama o zignorowanie telefonów od brata w obliczu śmierci królowej Elżbiety. Omid Scobie posunął się o krok dalej i zasugerował, jakoby starszy z synów króla Karola miał aktywnie działać na szkodę młodszego brata. Jak opisuje Daily Mail, zarówno w książce Scobiego, jak i promujących ją wywiadach padły sugestie, że William rzekomo "przedkładał swoją lojalność wobec monarchii" nad własnego brata i ujawniał informacje, które miały podważać autorytety Harry'ego i jego żony.
Według brytyjskiego serwisu w ostatnim wywiadzie udzielonym "The Sunday Times" Scombie przedstawił także księcia Walii jako porywczego i spragnionego władzy człowieka, który stał się skłonny, by pozwolić pałacowi na stosowanie brudnych zagrywek. Kate Middleton ukazał zaś jako osobę o niespełnionym potencjale, która nie podejmuje ryzyka, gdyż obawia się popełnienia błędów. Książę William i jego żona nie zareagowali rzecz jasna na wywody autora, który przez brytyjskie media został okrzyknięty mianem "rzecznika" Meghan Markle. Pałac Buckingham również nie zajął stanowiska w sprawie. Z odsiedzą księciu Williamowi przyszli jednak jego przyjaciele, którzy w rozmowie z Daily Mail nazwali sugestie Scombiego "skandalicznymi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjaciele bronią księcia Williama. Ich słowa nie pozostawiają wątpliwości
Jedna z osób bliskich Williamowi w rozmowie z Daily Mail obaliła sugestie, jakoby książę Walii był skłonny współpracować z mediami, działając tym samym na niekorzyść Harry'ego i Meghan. Według informatora tabloidu William zawsze był niezwykle skryty w kwestii swej rodziny i jasno dał do zrozumienia, że nie zamierza wchodzić w "układy z mediami". Jak twierdzi przyjaciel księcia, William, podobnie jak Harry, ma w pamięci przykre doświadczenia z dzieciństwa związane z przepychankami między Karolem a Dianą i nie chciałby, by podobna historia się powtórzyła.
To coś, w czym on i Harry mieli być zjednoczeni - twierdzi informator Daily Mail.
Inna osoba przychylna Williamowi w rozmowie z tabloidem otwarcie posądziła zaś autora książki na temat royalsów o snucie teorii spiskowych i przedstawianie ich jako faktów. Zasugerował także, iż w rzeczywistości wszyscy na królewskim dworze chcieli dla Harry'ego i Meghan jak najlepiej.
Jedną rzeczą jest pisać krytykę rodziny królewskiej, to wolność wypowiedzi. Ale inną rzeczą jest rozpowszechnianie teorii spisowych przedstawianych jako fakty. Sugestia, że [królewscy doradcy] przedstawiali negatywne historie [o Harrym i Meghan], jest całkowicie sfabrykowana. To po prostu się nie wydarzyło. Prawda jest taka, że praktycznie od czasu zaręczyn wszyscy obchodzili się z nimi jak z jajkiem, próbując ich uszczęśliwić - zapewnia przyjaciel Williama.
Inne źródło Daily Mail odniosło się także do sugestii Scobiego dotyczących Kate Middleton. Informator tabloidu stwierdził, że opisywanie księżnej jako niewykorzystującej swego potencjału poważnie zirytuje księcia, który jest wyjątkowo dumny z osiągnięć żony. Znajomi księcia skomentowali także wywody Scobiego na temat innych royalsów - nazwali na przykład "totalną bzdurą" teorię, jakoby król Karol kazał prasować sobie... sznurówki.
Komu wierzycie?