Cały świat żyje obecnie tematem pandemii, która nie zwalnia tempa i pomimo naszych starań wciąż się rozprzestrzenia. Koronawirus dotknął nawet brytyjską rodzinę królewską, przez co jej członkowie musieli się rozdzielić. Książę Karol był bowiem pośród osób zarażonych wirusem, ale po przejściu kwarantanny jego stan utrzymuje się na stabilnym poziomie.
W mediach mówi się o tym, że globalny problem jest pewnego rodzaju testem dla księcia Williama, który ma przygotować go na objęcie tronu. William próbuje zatem zaskarbić sobie sympatię "podwładnych" i pokazać, że razem z Kate Middleton stanowią doskonały materiał na parę królewską.
Zobacz też: Książę William osobiście stanie do walki z koronawirusem? "Chciałby być PILOTEM HELIKOPTERA MEDYCZNEGO"
William i Kate kontynuują próby pokazania się od najlepszej strony i postanowili wystąpić gościnnie w piątkowym programie BBC Breakfast. Opowiedzieli w nim m.in. o tym, w jaki sposób utrzymują kontakt z resztą rodziny i jak radzą sobie z izolacją.
Rozmawiamy ze sobą przez internet, ale bywa ciężko, bo mamy dwuletnie dziecko, które ciągle wyrywa nam telefon - powiedział książę. Ten czas jest szczególnie trudny, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do spotykania się w święta. Musimy więc starać się jeszcze bardziej, żeby utrzymać naszą więź na odległość.
Kate przyznała też, że sami uczyli dzieci podczas przerwy świątecznej.
Uczyliśmy je przez cały ten czas. Tylko im tego nie mówcie! - wyznała ze śmiechem. Dzieci mają zaskakująco dużo energii - całymi dniami bawią się i uczą, a nie widać po nich zmęczenia. Nie chcemy ich straszyć, ale mówimy im o tym, co się dzieje w słowach odpowiednich i zrozumiałych dla dziecka.
William przyznał też, że był zmartwiony stanem zdrowia swojego ojca.
Muszę przyznać, że na początku byłem bardzo zmartwiony - powiedział następca tronu. Mój ojciec jest w grupie ryzyka, miał też wiele infekcji dróg oddechowych, więc wszyscy byliśmy zaniepokojeni. Ale pomyślałem, że jeżeli ktokolwiek jest w stanie pokonać tę chorobę, to jest to on. Na szczęście jego stan jest już dobry i powoli wraca do zdrowia. Robimy też wszystko, żeby nasi dziadkowie byli odizolowani i bezpieczni.
Para podziękowała też pracownikom służby zdrowia, którzy dzielnie walczą o życie pacjentów każdego dnia i wyrazili nadzieję na to, że pandemia "otworzy nam oczy" na to, co jest w życiu ważne.
Fajny przekaz?