Dużo mówi się obecnie o niespodziewanej wizycie księcia Williama w Polsce. Podróż do Rzeszowa następca brytyjskiego tronu odbył naturalnie na pokładzie samolotu. Biorąc jednak pod uwagę krzewione w społeczeństwie nadzieje, że Windsorowie przystopują nieco z wydatkami pod panowaniem nowego króla, zrodziło się pytanie - jak bardzo luksusowo upłynęła księciu jego przeprawa na Podkarpacie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ulubiony odrzutowiec księcia Williama i Windsorów
Nieoficjalnie mówi się, że ulubioną maszyną Windsorów do podniebnych podróży jest czarterowany odrzutowiec Legacy 600 produkowany przez firmę Embraer. Z zewnątrz samolot nie prezentuje się jakoś nadzwyczaj okazale - to jest jak na standardy prywatnych odrzutowców - ale wewnątrz kryje już wszystko, czego członek rodziny królewskiej mógłby sobie wymarzyć.
Jak informuje portal Corporate Jet Investor, wnętrze samolotu jest na tyle przestronne, że zostało rozbite na trzy strefy. W głównej przestrzeni znajdziemy cztery skórzane fotele, które mogą rozłożyć się do pozycji leżanki. Do tego dochodzi jeszcze dodatkowa para foteli ulokowanych nieco bliżej siebie, przy składanym stoliku. Dalej na pasażerów czeka wygodna sofa mogąca posłużyć jednocześnie trzem osobom. W pewnej odległości znajdują się drzwi ze szlachetnego ciemnego drewna. Prowadzą one do jednej z dwóch łazienek. Windsorowie nie muszą się tu martwić o ścisk czy dyskomfort towarzyszący zazwyczaj osobom odwiedzającym samolotowe toalety. Łazienka wyposażona jest w różnego rodzaju kremy nawilżające, mięciutkie białe ręczniczki i orchidee dla ozdoby.
W trakcie lotu William i spółka mogą umilać sobie czas, korzystając z dwóch imponujących rozmiarami telewizorów, połączenia Wi-Fi, satelitarnego systemu telefonicznego czy uzupełnianych codziennie kolorowych magazynów.
Rarytasy na pokładzie samolotu księcia Williama
Naturalnie załoga dba również o żołądki swoich pasażerów. W części przeznaczonej dla gości znajduje się mała lodówka na wina, piwa i napoje bezalkoholowe, jak również stacyjka do zrobienia herbaty i kawy. Jeśli najdzie kogoś ochota na małe co nieco, może zawsze skorzystać z misy ze szwajcarskimi czekoladkami czy kosza ze słonymi przekąskami. Wreszcie, jeśli mamy potrzebę zjeść coś porządniejszego, na pokładzie serwowane są pełne posiłki dostosowane do długości lotu i pory dnia. W trakcie obiadu możemy liczyć na posiłek z trzech dań, na które składają się zupa lub sałatka, kurczak w bekonie, grillowany łosoś bądź risotto z grzybami. Na deser serwuje się pomarańczowy mus, creme brulee albo zestawy serów.
Warto tutaj dodać wzmiankę o cenie. Jeżeli ktoś chciałby mieć wszystkie te wygody na własność, musiałby zapłacić w przybliżeniu 57 milionów (!) złotych. Można jednak pokusić się o opcję bardziej "przyjazną kieszeni" i wynająć maszynę w ramach czarteru.
Chcielibyście tak latać?