Może trudno w to uwierzyć, ale przynależność do słynnej brytyjskiej rodziny królewskiej to nie łatwe zadanie. Jakiś czas temu sporo do powiedzenia na ten temat miał sam książę Harry. Młodszy syn króla Karola w głośnej autobiografii "Ten drugi" ujawnił wiele intymnych faktów z życia Windsorów.
Książę Harry nigdy nie ukrywał, że zawsze był tytułowym "drugim". To właśnie on w razie potrzeby miał ratować życie Williama. Młodszy syn króla otwarcie opowiadał o tym, że urodził się jako "zapas" dla starszego brata. "Prawdopodobnie nerka. Transfuzja krwi. Porcja szpiku kostnego" - wyliczał we wspomnianej autobiografii. Okazuje się, że William i Kate są świadomi, że z podobnym problemem mogą w przyszłości zmierzyć się ich pociechy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
William i Kate będą chronić dzieci. Nie chcą, żeby historia się powtórzyła?
Księżniczka Charlotte i książę Louis to młodsze rodzeństwo księcia George'a, pierworodnego syna Williama i Kate. Znana królewska ekspertka i była korespondentka BBC Royal, Jennie Bond w rozmowie z "Daily Mirror" przyznała, że książę i księżna Walii mają "nowoczesne" podejście do wychowania swoich pociech i dołożą wszelkich starań, aby Louis i Charlotte nigdy nie poczuły się tak, jak ich wujek.
William i Kate doskonale zdają sobie sprawę z problemów związanych z królewskim potomstwem. Pokazali już, że mają inne i nowoczesne podejście do wychowywania królewskich dzieci i jestem pewna, że zrobią wszystko, aby Charlotte i Louis czuli się tak samo wyjątkowi, kochani i doceniani jak George - stwierdza.
Zdaniem ekspertki Kate i William będą dążyć do normalizacji życia ich młodszych pociech oraz odkrywania świata, który czeka na nich poza rodziną królewską.
Wyobrażam sobie, że będą zachęcać Louisa do odkrywania życia poza rodziną królewską... może to być wojsko, ale może to być także praca charytatywna lub cokolwiek, co uzna za atrakcyjne po zakończeniu edukacji. Jestem pewna, że zachęcą go do pójścia na uniwersytet, który oboje tak lubili i gdzie oczywiście znaleźli miłość - podkreśla Jennie Bond.
Myślicie, że takie "metody wychowacze" zdadzą egzamin?