Takich widoków w Monako nie było już od dawna. Księżna Charlene wraz z pozostałymi członkami rodziny książęcej po raz pierwszy od wybuchu pandemii COVID-19 wystąpili publicznie w ramach uroczystości Święta Narodowego 19 listopada. Była uroczysta parada, odświętne mundury i pozdrawianie "poddanych" z balkonu. Spojrzenia wszystkich i tak skierowane były jednak przez cały czas na "najnieszczęśliwszą księżną na świecie".
Zobacz: Księżna Monako PO RAZ PIERWSZY komentuje swój stan zdrowia: "To była trudna i bardzo bolesna podróż"
O problemach w małżeństwie Charlene i księcia Alberta spekulowało się już od dawna. Wreszcie w jednym z niedawnych wywiadów sprzed paru miesięcy księżna postanowiła sama zdementować wszelkie pogłoski, zapewniając, że ani jej podejrzanie długa absencja na książęcym dworze, ani pobyt w Szwajcarii nie były sprowokowane żadnymi problemami w domu, tylko jej słabym zdrowiem. Na szczęście wygląda na to, że Charlene wróciła już do formy i jest gotowa prezentować światu modę z najwyższej półki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas sobotniego święta księżna zaprezentowała się w szykownym kapeluszu z szerokim rondem, który dobrała pod nadzwyczaj prostą, ale jakże efektowną białą suknię. Stylizacja przywodziła na myśl wypraną z kolorów hiszpańską inkwizycję, tyle że w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Niestety nawet w tak pięknym stroju Charlene wydawała się nieco przygaszona. Trudno nie odnieść wrażenia, że za zamkniętymi drzwiami pałaców Monako nie wszystko dzieje się tak, jak powinno…