Wszyscy dobrze pamiętamy, jak Meghan Markle łamiącym głosem ubolewała przed kamerami nad faktem, że od momentu zrezygnowania z pracy dla rodziny królewskiej jej i jej dzieciom przestała przysługiwać opłacana przez podatników ochrona. Smażących się w słońcu Hollywood Susseksów co prawda stać, aby samemu opłacić takie wygody, jednak po co brać na siebie kolejny wydatek, skoro może go pokryć państwo? Na szczęście zdaje się, że nie wszystkie rody "panujące" w Europie mają tak lekką rękę do państwowej kasy.
Premier Holandii Mark Rutte poinformował właśnie, że otrzymał list od następczyni tronu Niderlandów księżniczki Amalii. W ręcznie sporządzonej wiadomości księżniczka zrzekła się prawa do pobierania wynoszącej prawie 2 miliony euro pensji. Jak sama stwierdziła, korzystanie z tych pieniędzy na prywatne wydatki wydaje jej się po prostu niewłaściwe.
7 grudnia 2021 skończę 18 lat i według prawa otrzymam pensję. Uważam, że to niewłaściwe, szczególnie że na ten moment nie mam nic do zaoferowania w zamian, a uczniowie i studenci mają o wiele trudniejszy start w życie ode mnie, tym bardziej teraz, w czasach koronawirusa - oznajmia księżniczka w liście opublikowanym przez stację NOS.
Przypomnijmy: Oto najnowsza posiadłość księcia Harry'ego i Meghan Markle za GRUBO ponad 55 MILIONÓW! (ZDJĘCIA)
Gigantyczne wypłaty przysługiwałyby Amalii aż do momentu objęcia przez nią tronu. Właśnie dlatego księżniczka wyraźnie zaznacza na piśmie, że nie chce, aby płacono jej, gdy de facto nie wykonuje jeszcze swojej pracy, czyt. nie pełni królewskich obowiązków.
Amalia jest najstarszą córką króla Willema-Alexandra i królowej Maksymy. Niedawno ukończyła szkołę z tytułem prymusa. Teraz planuje zrobić sobie rok przerwy od nauki.
Myślicie, że inne rodziny królewskie mogłyby wziąć przykład z młodej księżniczki?