Pod koniec stycznia media obiegła informacja o śmierci Kobego Bryanta. Słynny koszykarz wraz z 13-letnią córką i resztą pasażerów rozbił się helikopterem na wzgórzach Calabasas niedaleko Los Angeles. W wyniku wypadku śmigłowca śmierć poniosła cała jego załoga. Legendarnego zawodnika NBA żegnali zarówno bliscy, jak i znane osobistości ze świata mediów.
Choć czas leci nieubłaganie, a od katastrofy minęło już kilka tygodni, to odejście legendarnego zawodnika NBA wciąż budzi ogromne emocje. Niestety okazuje się, że nie wszyscy są w stanie uszanować uczuć rodziny i bliskich, którzy stracili ważną dla nich osobę. Jak donosi Los Angeles Times, jeden z policjantów pochwalił się zdjęciami zwłok sportowca i reszty załogi z dnia katastrofy.
Dziennik powoływał się na słowa świadka, który widział wspomniane fotografie na telefonie funkcjonariusza w barze w Norwalk w Kalifornii. Policjant najwyraźniej uznał, że publiczne pokazywanie zdjęć szczątków ofiar katastrofy to dobry pomysł, co zachęciło informatora dziennika do nagłośnienia sprawy. Co więcej, sposób wykonania fotografii nie wskazywał na to, aby zostały one zrobione w celu prowadzenia śledztwa...
O skomentowanie sprawy zapytano biuro szeryfa, jednak dziennikarze uzyskali jedynie, że trwa wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Nieco bardziej wylewny był jednak prawnik wdowy po koszykarzu, który przyznał w krótkiej rozmowie z mediami, że Vanessa jest "zdruzgotana" postępowaniem funkcjonariusza.
Vanessa Bryant jest absolutnie zdruzgotana doniesieniami o publicznym udostępnianiu zdjęć z miejsca katastrofy. Było to dla niej bardzo ważne, ponieważ pragnęła chronić godności wszystkich ofiar i ich rodzin - przyznał jej prawnik.
Osoba reprezentująca interesy wdowy po koszykarzu twierdzi również, że sama zainteresowana prosiła lokalne władze o zabezpieczenie terenu w obawie przed paparazzi, a szeryf Alex Villanueva zapewniał, że spełni jej prośbę. Jak widać, cios nadszedł jednak z innej strony, niż się pierwotnie spodziewano...