Trudno debatować ze stwierdzeniem, że "Kuchenne rewolucje" to jeden z największych fenomenów rodzimej telewizji. Spora w tym zasługa charyzmatycznej Magdy Gessler, która nie boi się rzucić talerzem i obsypać uczestników programu soczystą wiązanką słowną. Niesłabnący sukces kulinarnego formatu sprawił, że widzowie TVN mogą właśnie podziwiać jego 27. (!) odsłonę. Choć 70-latka z burzą loków na głowie zdołała odmienić już losy setek polskich restauracji i ich właścicieli, to niestety nie jest czarodziejką. Sporadycznie zdarzają się więc rewolucje zakończone fiaskiem, które szczególnie zapadają w pamięci widzów.
ZOBACZ: Awantury, oszustwa i latające stoły. Oto najbardziej NIEUDANE "Kuchenne rewolucje" (ZDJĘCIA)
Do restauracji, których mimo szczerych chęci Magdzie nie udało się odratować, należy z pewnością lokal z najnowszego odcinka "Kuchennych rewolucji". Mowa o "Zajeździe Dwa Koguty" w podkarpackim Przędzelu, którego właścicielem jest Maciej, zajmujący się gastronomią od 18 lat. Mimo imponującego stażu jego dania nie zrobiły na Gessler dobrego wrażenia. Już na początku odcinka mężczyzna przyznał, że rzadko chwali personel, bo "pochlebstwami nie robi się progresu i tylko krytyką można coś osiągnąć". O szefowej kuchni Sylwii powiedział z kolei, że "nie ma zbyt dużego doświadczenia, ale ma początek dobrych nawyków".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drama za dramą w najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji"
Gdy tylko Gessler przekroczyła próg restauracji, miała już sporo uwag. Zdecydowanie nie spodobał jej się wystrój lokalu, który określiła jako "nieprzytulny i bury". Złego pierwszego wrażenia nie pozbyła się również po spróbowaniu pierogów, mielonego i zupy krem, w której dużą liczbę dodatków porównała do "kupy śmieci". Jeszcze gorzej było po skosztowaniu gołąbków...
Farsz powinien być doprawiony koprem, pieprzem, czego się tu nie czuje. Gołąbki mają taką ilość ryżu, że jestem przerażona. Kto przychodzi do restauracji jeść tylko ryż, nie będąc Chińczykiem? (...) Masakra! - oceniała rozczarowana.
Po ucięciu krótkiej rozmowy z nadąsanym szefem restauracji, Magda postawiła już swoją "diagnozę", której nie bała się wyrazić mężczyźnie prosto w twarz.
Ja tak gotowałam, jak miałam 10 lat - mieszałam wszystko ze wszystkim, do tego dużo ziół, i podawałam mamie, która się krzywiła. (...) Masz złe nawyki, bo - myślę, że - pracowałeś przy zbiorowym żywieniu, (...) tanim, szybkim jedzeniu. Nie traktujesz tego jako sztuki, tylko jako robotę, żeby zarobić - podsumowała właściciela.
PRZYPOMNIJMY: "Kuchenne rewolucje". Magda Gessler aż zaniemówiła na widok brudu w lokalu: "To jest jakiś obłęd, ŚMIERDZI KANALIZACJĄ"
Maciejowi oberwało się również za brudne naczynia i meble w kuchni. Gdy został poproszony o przygotowanie regionalnych dań, tłumaczył, że nie jest z Podkarpacia, lecz z oddalonego o 500 km Opola. Drugiego dnia rewolucji na pochwałę zasłużyły jedynie pierogi, które - jak się szybko wyjaśniło - zrobiła matka właściciela. Mimo malejących nadziei Gessler wzięła się za rewolucję, przemianowując restaurację na "Lasowiackie serce". Uroczysta kolacja z regionalną kuchnią opartą na kapuście i ziemniakach przebiegła bez większego zarzutu.
Magda Gessler miażdży restaurację, którą próbowała odmienić. "Tragedia"
Gdy Magda po czterech tygodniach wróciła do podkarpackiej knajpy, czekało ją spore rozczarowanie. Zaczęło się od "brzydkiego" menu, następnie zniesmaczył ją brak czekadełka w karcie dań, porażką okazał się również wystrój lokalu, a dokładniej więdnące kwiaty i za skromnie ozdobione stoły. Także zaserwowane jedzenie nie przeszło pomyślnie testu, a restauracja została określona jako "niejadalna".
Tragedia, naprawdę... Ziemniaki nie mają ani masła, ani śmietany. (...) Gołąbki są najgorsze, jakie widziałam. To nie gołąbki, tylko jakieś flaki z gołąbków. Chrzanowa? Dużo chrzanu, w ogóle nie ma kremu ziemniaczanego, takiego fajnego, delikatnego smaku. W porównaniu z tym, co zostawiłam, to jest dzień i noc. Pan nie zdał egzaminu! Pan jest zaniedbany, restauracja również, a dania jeszcze bardziej. Przykro mi, bardzo... - tłumaczyła właścicielowi Magda Gessler.
Kolejna nieudana rewolucja. Magda Gessler była zniesmaczona
Zanim ostatecznie pożegnała się z gospodą, 70-letnia restauratorka zadzwoniła do byłej szefowej kuchni Sylwii, która przyznała, że rzuciła pracę, bo była niezadowolona z jakości serwowanych dań i atmosfery w pracy. Dodała, że jej były szef wdawał się w kłótnie z gośćmi i liczyły się dla niego "tylko pieniądze".
Oglądaliście?