W finałowym odcinku "Kuchennych Rewolucji" Magda Gessler odwiedziła Duszniki Zdrój. To właśnie tam znajdowała się prowadzona przez panią Klementynę "Karczma u Sołtysa".
Właścicielka restauracji po skończeniu szkoły gastronomicznej wyjechała do Włoch, aby zdobywać doświadczenie w tamtejszych restauracjach. Po kilku latach postanowiła jednak wrócić do Polski i otworzyć karczmę w góralskim stylu. Chociaż Klementyna sama twierdzi, że serwuje kuchnię tradycyjną, w menu można znaleźć również prawdziwą włoską pizzę. W przeszłości w kuchni pomagał jej przyjaciel Sergio, który jednak postanowił wycofać się z interesu.
Obecnie "Karczma u Sołtysa" nie narzeka raczej na nadmiar klientów. Interes nie przynosi dochodów, przez co właścicielka z trudem jest w stanie wypłacać pracownikom wynagrodzenia oraz regulować kolejne rachunki czy składki. Klementyna sama przyznała, że dawno wyczerpała już pomysły na dalsze prowadzenie restauracji. Dlatego też zdecydowała się poprosić o pomoc Magdę Gessler.
Już na samym początku restauratorka zwróciła uwagę na zbyt różnorodne menu. W karcie znajdowały się nie tylko tradycyjne dania kuchni polskiej, lecz także m.in włoskie pasty czy burgery.
"Ta kuchnia nie ma żadnego charakteru. Jest taki miszmasz i takie pomieszanie z poplątaniem, że w zasadzie należałoby stąd wyjść".
Na początek Gessler spróbowała solianki - specjału kuchni rosyjskiej i ukraińskiej, która niestety nie spełniła jej oczekiwań. Następnie na stole restauratorki pojawił się tatar.
"Strach się bać. Kolor wołowiny przypomina kolor płuc. To jest kwaśne, nierozbite. Jest jak guma do żucia. Do d.py" - oceniła rozczarowana Gessler.
Później Magda Gessler skosztowała pierogów, jednak te również niespecjalnie przypadły jej do gustu.
"Gumisie. Dobry farsz, fatalne ciasto"
Na szczęście schabowy z kapustą zdołał się już obronić.
"Kapusta zjawiskowa. Wygląda to fatalnie, smakuje fantastycznie." - przyznała Magda Gessler.
Następnego dnia restauratorka wróciła do lokalu, żeby odbyć rozmowę z jej ekipą. Właścicielka opowiedziała Magdzie Gessler m.in o problemach zdrowotnych swojego ojca, od którego karczma zaczerpnęła nazwę oraz o niedawnej śmierci matki.
Okazało się, że w budowę restauracji właścicielka zainwestowała prawie dwa miliony złotych. Niemalże całą kwotę kobieta pożyczyła od swojego byłego partnera, Sergia. Otwarcie lokalu sprawiło również, że Klementyna stała się obiektem wielu plotek wśród mieszkańców Dusznik Zdroju.
"Są ludzie, którzy wiedzą, że postawiłam knajpę, ale nie znają mojej historii, nie wiedzą, jaki mam charakter. Potrafią powiedzieć, że w burdelu zarobiłam".
Po chwili zwierzeń przyszła pora na inspekcję kuchni.
"Wszystko czyste, wyczyszczone, kupione na nowo. Sergio się postarał - przyznała po oględzinach.
Restauratorka miała jednak poważne wątpliwości, co do historii, którą wcześniej opowiedziała jej Klementyna. Dlatego też postanowiła porozmawiać z jej siostrą, Agatą. Jak się okazało, obecnie panie nie mają właściwie żadnego kontaktu. Agata otwarcie przyznała, że ma żal do Klementyny, gdyż to właśnie jej rodzice zapisali cały majątek. Na będącej ich własnością działce, 31-latka wybudowała restaurację.
Jej wyznanie nie wystarczyło jednak Gessler. Postanowiła więc porozmawiać z ich ojcem i zapytać, czemu nie zapisał nic dwóm pozostałym córkom. Mężczyzna przyznał, że Klementyna jako jedyna z jego dzieci opiekowała się chorą matką, a obecnie troszczy się również o niego.
"Klementyna jest złotem, złote dziecko" - wyznał ojciec kobiety.
Mimo wszystko Magda Gessler zasugerowała właścicielce restauracji, że powinna pogodzić się z siostrami. Następnie natomiast przedstawiła całej ekipie pomysł na rewolucję. Odmieniony lokal zmienił więc nazwę na "Karczma Bławatek" i miał serwować przedwojenną niemiecką kuchnię. Ruszyły również przygotowania do finałowej kolacji.
Na uroczyste debiucie odmienionej karczmy Klementyny przybyły również jej siostry. Pojawiły się uściski pojednania i ciepłe słowa. Rzecz jasna nie zabrakło również łez wzruszenia. Wszystko wskazywało na to, że paniom w końcu udało się dojść do porozumienia, co niezwykle uradowało ich ojca. Kolacja okazała się sukcesem nie tylko ze względu na rodzinne pojednanie. Zaproszonym gościom wyjątkowo przypadły do gustu serwowane w lokalu potrawy oraz kompletnie odmieniony wystrój.
Po ośmiu tygodniach Magda Gessler powróciła do karczmy, aby ocenić, jak właścicielka radzi sobie z prowadzeniem lokalu po rewolucji. Chociaż niektóre dania nie do końca zadowoliły wymagające podniebienie restauratorki, ostatecznie uznała zmiany za udane. Okazało się również, że przez jej interwencję znacznie poprawiły się relacje rodzinne właścicielki.
"Klementynce udało się utrzymać pyszną kuchnię i rodzinę" - podsumowała swoją wizytę Gessler.
A jak wy oceniacie finałowy odcinek "Kuchennych Rewolucji"?