Magda Gessler od lat przemierza Polskę, aby pomagać restauratorom, którzy nie radzą sobie z prowadzeniem biznesu. Przez ten czas prowadząca "Kuchennych Rewolucji" spotkała się już z brudem, słabym jedzeniem i właścicielami, którzy byli na skraju załamania nerwowego. To, co zastała w Łodzi, przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Już od wejścia Magda Gessler nie kryła swojego rozczarowania, zarówno nazwą, która według niej była odpychająca, jak też panującym wszędzie brudem. Dodatkowo szef kuchni, a prywatnie partner właścicielki lokalu, był pod wpływem alkoholu.
Napiłem się, nie będę kłamał - podsumował.
Kolejny dzień Tomek i Marta rozpoczęli od gruntownego sprzątania, a później przyszedł czas na poważne rozmowy z Magdą Gessler. Restauratorka od razu wyłożyła przysłowiową kawę na ławę, informując właścicieli, że nie zbudują dobrej restauracji przy problemach, z którymi się zmagają.
Nie będę mówiła, że walisz wódę. (...) Mam nad tobą płakać, że pijesz? Albo idziesz się leczyć, albo się nad sobą rozczulasz - mówiła Magda Gessler, nie kryjąc przy tym rozczarowania.
Kolejnym problemem Marty był wszechobecny brud. Mimo iż pracownicy starali się wymyć wszystko na przyjazd Magdy Gessler, przed restauratorką nic się nie ukryje.
Bałagan, syf, najstarszy sprzęt, który w życiu widziałam. To jest tragedia. Ja jestem załamana, to jest graciarnia. Spróbuj z tego zrobić porządek, ale ja nie wiem, co z tym zrobić - podsumowała Magda Gessler.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kuchenne Rewolucje". Problem z alkoholem, brud i nieudana rewolucja
Trzeciego dnia pojawiła się iskierka nadziei, że rewolucja może się udać. Tomek zreflektował się i złożył obietnicę, że nie będzie pił. Szybko jednak okazało się, że drżenie rąk i zimne poty utrudniają mu prace. Mimo pomocy właściciele prowadzili nierówną walkę z czasem i małą przestrzenią. Magda Gessler była o krok od wybuchu gniewu. Ostatecznie jednak zdecydowała się na kolejną poważną rozmowę z Martą i Tomkiem, oraz Marcinem, który pomagał w kuchni.
To nie jest zabawa. To były najprostsze dania, jakie mogłam dać. Obserwuję to z dużą wrażliwością i jestem bardzo przejęta. Tomek powinien być odseparowany, żeby nie zrobić krzywdy sobie i innym. (...) Ja nie mogę wam pomóc, muszę zrezygnować z dalszej promocji restauracji, która nie ma przyszłości. Kolacji nie będzie - stwierdziła Gessler.
Sześć tygodni później restauracja była zamknięta. Jak wyjaśniła Marta - właściciele posesji postanowili zamknąć im lokal i nie pozwolili im wejść. Gessler skonfrontowała słowa Marty z właścicielami. Jak udało jej się dowiedzieć, para zalegała z czynszem, a w kuchni panował chaos, w czasie gdy Tomek leżał pijany.
Zrobiliście wszystko, żeby ta rewolucja się nie udała. Jestem wkur*iona, że nie mogłam wam pomóc. Ja wam źle nie życzę, ale sami zrobiliście sobie nokaut - podsumowała Magda Gessler.
PRZECZYTAJ: "Kuchenne Rewolucje" w Rybniku. Magda Gessler nie zostawiła suchej nitki na właścicielce. "ATRAPA JEDZENIA"