O tym, że "opiekuńcze skrzydła" Jamiego Spearsa znacznie wykraczają poza normy rodzicielskiej troski, mówiło się już od jakiegoś czasu. Początkowo skomplikowaną sytuacją pozostającej od 13 lat pod kuratelą ojca Britney zainteresowali się fani, tworząc ruch #FreeBritney.
Oliwy do ognia dolał dokument reporterów New York Times. We "Framing Britney Spears" pokazano między innymi, jak tata wschodzącej wówczas gwiazdy cieszy się, że kiedyś jego córka zarobi tak dużo pieniędzy, że... "kupi mu łódź".
W efekcie sprawa walki 39-latki o uwolnienie się spod "opieki" ojca od kilku miesięcy znów rozbrzmiewa. W środę w końcu odbyła się długo wyczekiwana przez Brit rozprawa, podczas której miała okazję zabrać głos. Zeznając przed sądem w Los Angeles wokalistka wyznała, że od lat czuje się "zastraszana i samotna". Spears ze szczegółami opowiedziała o tym, jak kuratorzy na czele z ojcem kontrolują każdy, nawet najintymniejszy aspekt jej życia.
Szczególnie szokują słowa wokalistki dotyczące jej pożycia i antykoncepcji. Britney ujawniła, że zabroniono jej zachodzić w ciążę, a nawet zmuszono do... założenia wkładki domacicznej.
Mam w moim ciele wkładkę domaciczną, przez którą nie mogę mieć dzieci. Moi kuratorzy nie pozwalają mi iść do lekarza i jej wyjąć. Chciałam to zrobić, by móc zacząć starać się o dziecko, ale oni nie chcą, żebym miała więcej dzieci - mówiła w sądzie bezsilna gwiazda.
Spears przyznała, że marzy się jej nie tylko potomstwo, ale i ślub, którego też mimo najszczerszych chęci nie może wziąć:
Powiedziano mi, że nie mogę ani mieć dziecka, ani wyjść za mąż...
Od 2016 roku jest w związku z Samem Asgharim, który stara się wspierać ukochaną w tych trudnych chwilach. Po jej głośnych zeznaniach mężczyzna pokazał się na Instastories w koszulce z napisem "Free Britney".
Przypominamy: Britney Spears "ZABIERA GŁOS" w sprawie dokumentu o sobie, a jej chłopak grzmi: "Jamie to ZWYKŁY CH*J"