Piotr Kuryło po tym, jak porzucił pod bramą schroniska w Sonieczkowie koło Augustowa 13-letnią ciężarną suczkę, stara się zatrzeć złe wrażenie. Przekonuje, że jest wierzącym człowiekiem, o "dobrej duszy". Tłumaczy, że po prostu spieszył się przed biegiem i nie miał czasu martwić się o los psa. Dziś zapewnia, że nie tylko pobiegnie "w intencji ludzi którzy porzucają zwierzęta", ale również zastanawia się nad... założeniem własnego schroniska.
Przy okazji jak zwykle robi z siebie ofiarę:
Już się zacząłem wycofywać po tych groźbach. Myślałem, że mnie ukamienują, że tu będą na mnie na drodze czekać, po tych wyzwiskach na Facebooku. Zastanawiam się nad tym, że kiedy wrócę w październiku do domu, czy nie założę prawdziwego schroniska dla psów. To był pośpiech przed samym biegiem, ale zrozumiałem swój błąd i liczę, że uda mi się go naprawić.
Czy ma zamiar traktować inne psy podobnie jak swoją ciężarną suczkę? Przypomnijmy, co mówił jeszcze niedawno: Kuryło się broni: "Kobieta odda dziecko do okienka życia i TO NIE JEST NIC ZŁEGO!"
Źródło: TVN24/x-news