Miesiąc po powitaniu na świecie drugiego dziecka - synka Wolfa - Kylie Jenner nareszcie wróciła do aktywności poza domem, co oznacza nowe możliwości do przyłapania jej na ulicach Los Angeles. Na swoje pierwsze publiczne wyjście potentatka branży kosmetycznej wybrała wtapiającą się w miejskie tło stylizację składającą się z przyjemnego swetra i wygodnych legginsów, do których dobrała sportowe obuwie. Nie byłaby jednak przecież sobą, gdyby nie okrasiła luźnego wdzianka odrobiną luksusu.
Wprawne oko od razu dostrzeże, że torebka, którą w ostatni wtorek miała ze sobą Kylie, to tak naprawdę nie lada okaz. Ten konkretny model uchodzi za klejnot koronny całej kolekcji Birkinów należącej do 24-letniej gwiazdy. W 2018 roku dumna właścicielka stwierdziła nawet w jednym z wywiadów, że gdyby jej dom stanął w płomieniach, to właśnie to cacko postanowiłaby uratować.
Nic dziwnego. Torebka w odcieniach bieli i szarości kosztować mogła Kylie nawet 650 tysięcy złotych. Co więcej, model ten niemal do złudzenia przypomina słynnego "himalajskiego Birkina", który powszechnie uważany jest za najdroższą torebkę świata. Za dzieło ze skóry krokodyla nilowego barwionej na wzór szczytów Himalajów kolekcjonerzy muszą być gotowi zapłacić bagatela 2 miliony złotych, jeśli chodzi o wersję diamentową. W przypadku edycji regularnej za "himalajskiego Birkina" z drugiej ręki zapłacimy już tylko 1 500 000 złotych. Z takiej okazji aż grzech nie skorzystać.
Małe cudo od domu mody Hermes było niejedynym skarbem, które tego dnia Kylie nosiła na swoich rękach. W trakcie spaceru dołączyła do niej jej 4-letnia córeczka Stormi. Dziewczynka miała na sobie żółtą bluzę marki Off-White, sportowe legginsy oraz buty sportowe od Nike.
Przypomnijmy: Kylie Jenner nazwała synka... WOLF! Łączy się z naturą?
Zobaczcie pierwsze zdjęcia, które paparazzi wykonali Kylie po porodzie. To się dopiero nazywa powrót w wielkim stylu?