Jeszcze kilka miesięcy temu ekonomiczni sceptycy i krytycy rodu Kardashianów burzyli się, kiedy Kylie Jenner została okrzyknięta przez magazyn Forbes "najmłodszą miliarderką, która sama się dorobiła". W artykule mogliśmy co prawda znaleźć adnotację, że według danych na marzec Kylie Cosmetics - firma kosmetyczna 22-latki, zarobiła "dopiero" 900 milionów dolarów, jednak od tamtej publikacji minęło już sporo czasu, w trakcie którego obrotna gwiazda telewizji reality nie zasypiała gruszek w popiele.
W ostatni poniedziałek zachodnie media poinformowały, że celebrytka postanowiła połączyć siły swojej marki z gigantem branży kosmetycznej Coty, które wykupiło 51% udziałów w firmie Kylie za "skromne" 600 milionów dolarów, oficjalnie czyniąc ją tym samym dumną posiadaczką 9 zer na koncie - co nie udało się to wcześniej nikomu z owianego sławą rodu Kardashianów.
Dyrektor finansowy Coty tłumaczył wykupienie udziałów niesamowitym zasięgiem marketingowym, w którego posiadaniu jest Jennerka.
"W mediach społecznościowych śledzi ją ponad 270 milionów ludzi. Aby ująć to w perspektywie, tylko jednym zdjęciem, jest ona zdolna dotrzeć do ponad dwukrotnie większej liczby osób, w porównaniu do tej, która ogląda co roku Super Bowl" - zdradza Pierre Andre Terrise.
Dodatkowo Kylie nie musi się martwić, jeśli chodzi o koszty ogólne prowadzenia firmy. Według danych z 2018 roku Jenner zatrudnia jedynie 7 pracowników na pełen etat oraz 5 na pół etatu. Co więcej, gwiazda zarabia ponoć ponad milion dolarów na pojedynczym poście sponsorowanym na Instagramie w razie, gdyby z kosmetykami nie szło zbyt dobrze, może skupić się na promowaniu odchudzających herbatek czy suplementów diety.
Kylie dodatkowo cały czas pozostanie odpowiedzialna za stronę kreatywną Kylie Cosmetics, wygląda więc na to, że bogaczka nie ma żadnego zamiaru zwalniać tempa z gromadzeniem jeszcze większej ilości pieniędzy.