Gdy blisko 2 lata temu w kolorowej prasie pojawiły się pierwsze wzmianki o tym, że Kylie i Timothéego łączy coś więcej, mówiono o kaczce dziennikarskiej lub co najwyżej udanej manipulacji Kris Jenner. Mijały jednak kolejne miesiące i publiczność musiała zmierzyć się z ciężkim do przełknięcia faktem: Kylie i Timothée naprawdę są razem.
To niedowierzanie bierze się z seksistowskiego stereotypu: kobieta, która wygląda jak Kylie Jenner, nie ma do zaoferowania niczego więcej poza swoją urodą. Panuje wprawdzie społeczny consensus, że większości mężczyzn to przecież wystarcza, ale nie panu Chalametowi. No jak to, nasz zaczytany we francuskiej poezji, przezdolny i kujonowaty Timothée wolałby zgrabną figurę zamiast intelektualnych uniesień i długich dyskusji o literaturze? A może to tylko jego wizerunek i aura, którą przypisujemy mu bardziej z powodu postaci, w które wciela się w filmach niż na bazie faktów? Chalametowi daleko do Elio z "Tamtych nocy, tamtych dni", który żył w małym włoskim miasteczku z ojcem-profesorem i w wolnych chwilach fundował domownikom koncerty na fortepianie.
Rodzice aktora to mająca żydowskie korzenie agentka nieruchomości i eks-tancerka Nicole Flender i pracujący dla UNICEFu Marc Chalamet, w przeszłości również parający się występami na Broadwayu. Być może określenie "nepo baby" byłoby dla Chalameta nieco krzywdzące, ale mówimy tu o dobrze usytuowanej nowojorskiej rodzinie z koneksjami, a nie artystycznej bohemie. Jeśli pomyślimy o rodzinie Kardashianów z czasów sprzed reality show, to mamy obrotną Kris Jenner i eks-Olimpijczyka Bruce’a Jennera, a w tle eks-męża i sławnego prawnika Roberta Kardashiana. Życie na wysokim poziomie w Los Angeles, ale dalekim od kosmicznego biznesu, który dopiero zamierzali rozkręcić.
Kylie i Timothée zaczęli pracować w branży rozrywkowej jako nastolatkowie. Ich droga do sukcesu i rozpoznawalności była nieco inna: Chalamet poszedł w aktorstwo, a Jenner na bazie popularności "Rodziny Kardashianów" zbudowała imperium kosmetyczne i w wieku 19-lat została najmłodszą miliarderką na świecie. Oczywiście, to nie wydaje się tak trudnym zadaniem, gdy pochodzisz z bogatej i już okrytej sławą rodziny, ale jednak wymagającym odrobiny talentu i czegoś więcej niż tylko ekstra kolagenu w ustach. Gdy Kylie wygłupiała się na Vine (przodek TikToka - przyp. red.), Timothée rapował w różowej peruce piosenki Nicki Minaj podczas szkolnego przedstawienia. On zdobywał milionową publikę w kinach, ona w sieci i przed telewizorami.
Jeśli by się dłużej nad tym zastanowić, to właśnie Timmy nie jest "w typie" Kylie, która w przeszłości spotykała się z obwieszonymi złotem raperami, więc stosowne wydaje się pytanie, co ON ma jej takiego do zaoferowania?! Aktor zaś od zawsze gustował w pięknych i sławnych dziewczynach z bogatych domów z Lily-Rose Depp i córką Madonny, Lourdes Leon, na czele. Ma za sobą również gorącą relację z Eizą González, która pod względem urody mogłaby spokojnie być latynoską kuzynką Kardashianek. Zdjęcia z ich zmysłowych igraszek w basenie były swego czasu hitem sieci, co każe sądzić, że czytanie książek nie jest jedynym pomysłem aktora na udane popołudnie…
No właśnie, książki. Najczęściej zadawanym pytaniem pod artykułami o związku tej dwójki jest "o czym oni ze sobą rozmawiają, przecież ona w życiu nawet jednej książki nie przeczytała!". Okazuje się, że przeczytała, a nawet napisała. Jeszcze jako nastolatka Kylie wydała wraz z Kendall dwie powieści science-fiction, a wśród polecanych przez nią pozycji znajdują się m.in. popularne romanse Collen Hoover ("It Ends with Us") czy poradnik "Cztery umowy" Ruiza Don Miguela będący "przewodnikiem po drodze do prawdziwej wolności i harmonii". U jej ukochanego rządzi natomiast Dostojewski i Orwell, ale gdy przyglądamy się jego rekomendacjom bliżej, to widzimy, że znajdują się tam głównie książki, które Chalamet ewidentnie czytał w ramach przygotowań do kolejnych ról - "Diuna", "Tamte dni, tamte noce" czy biografia Boba Dylana. Może to właśnie Kylie poszerza jego czytelnicze horyzonty… Ale czy musi? Kylie może być i ładna, i mądra albo najzwyczajniej w świecie oferuje swojemu ukochanemu coś innego niż typowy repertuar nadętych środowisk aktorskich. Ileż można dusić się we własnym sosie…
Niestety, internauci nie są zachwyceni tą relacją i nie mogą znieść tego, że Kardashianka może dzięki niej pojawiać się w przestrzeniach zarezerwowanych dla "artystów", bo jest ich wręcz niegodna. Ostatnio Kylie towarzyszyła Timothéemu podczas ceremonii Złotych Globów i za sam tylko ten fakt spadła na nią fala hejtu. "Nie pasuje tam" czy "beztalencie wśród hollywoodzkiej śmietanki" to najłagodniejsze komentarze. Zupełnie tak, jakby bycie +1 było zarezerwowane tylko dla osób z branży filmowej… Warto nadmienić, że to już drugi raz, gdy Chalamet i Jenner pojawili się razem na Złotych Globach, ale nigdy nie zapozowali razem fotografom. Co więcej, Kylie nie pokazała się nawet na czerwonym dywanie, przeczuwając pewnie, że nie będzie tam mile widziana.
ZOBACZ: MIŁOŚĆ KWITNIE. Kylie Jenner i Timotheé Chalamet nie szczędzili sobie czułości na Złotych Globach
Ostatecznie wszystko sprowadza się tutaj do wizerunku, który przyniesie profit - nikt nie wie, jacy Kylie i Timothée są za zamkniętymi drzwiami. To, co widzimy, to mocno przemyślany produkt mający konkretne cele. Oboje walczą o lukratywne kontrakty, pozycję w show-biznesie i przetrwanie w branży lubiącej zastępować opatrzone już twarze nowymi. W tym sensie Jenner to prawdziwa wyjadaczka, od której Chalamet mógłby się wiele nauczyć, a i ona zdaje się przy nim zmieniać. Na lepsze - w ostatnim czasie widujemy ją w bardziej naturalnej niż zwykle wersji, mocniej strzegącą swojej prywatności i wyraźnie szczęśliwszą. Nie zapowiada się też na to, aby aktor pojawił się wkrótce w rodzinnym reality-show Kardashianów, ba - w ciągu tych dwóch lat związku z Kylie nie zaliczył nawet debiutu na jej Instagramie. W tych czasach może to oznaczać tylko jedno: ten związek jest na poważnie.