Lady Gaga zachwyciła publiczność podczas inauguracji prezydenta Joe Bidena w Waszyngtonie. Artystka zaśpiewała hymn Stanów Zjednoczonych, a tematem równie dyskutowanym co jej emocjonalny występ była jej kreacja. Gaga zaprezentowała się w ekstrawaganckiej sukni autorstwa amerykańskiego projektanta Daniela Roseberry, który stoi na czele domu mody Schiaparelli.
Zobacz też: Lady Gaga w kolorach amerykańskiej flagi śpiewa hymn na zaprzysiężeniu Joe Bidena (ZDJĘCIA)
Już kilka godzin po uroczystości 34-letnia piosenkarka została zauważona przez paparazzi na lotnisku w Los Angeles. Gwiazda wysiadała z prywatnego odrzutowca wraz ze swoim chłopakiem Michaelem Polansky'm. Za parą podążali członkowie świty Gagi, w tym stylistka Bo O'Connor, która dzielnie trzymała w rękach jasnoczerwoną sukienkę gwiazdy.
Gaga zachowywała komfort podczas podróży na Zachodnie Wybrzeże. Miała na sobie wygodny biały dres z turkusową grafiką przedstawiającą konia. Na czas lotu zamieniła też szpilki na czarne pantofle i parę grubych skarpet. Gwiazda nie miała make upu, a jej włosy były w "artystycznym nieładzie".
Zanim wsiadła do swojego czarnego SUV-a i odjechała z lotniska, mocno uściskała swoją dobrą przyjaciółkę i wizażystkę Sarah Tanno-Stewart.
Najpewniej Gaga musiała szybko wrócić do L.A., by udać się na plan nowego filmu Ridley'a Scotta o rodzinie Gucci. Gwiazda zagra w nim Patrizię Reggiani, która w 1999 roku trafiła za kratki za zamordowanie swojego męża Maurizio Gucciego.
Podoba się wam Gaga w takim niezobowiązującym wydaniu?