W niemal całych Stanach Zjednoczonych trwają protesty po śmierci George'a Floyda, który został uduszony przez policjanta Dereka Chauvina. Nagrane przez przechodnia wideo, na którym biały oficer przez kilkanaście minut klęczy na szyi duszącego się mężczyzny, przelało czarę goryczy. W efekcie Amerykanie masowo wychodzą na ulice i domagają się sprawiedliwości. W wielu miastach doszło do zamieszek, płoną komisariaty, sklepy i samochody. W większości przypadków obywatele starają się jednak zachowywać pokojowo i w cywilizowany sposób protestują na ulicach. Otwarcie przeciwstawić się agresywnym zachowaniom policji postanowiło także wiele znanych osób. W ulicznych manifestacjach brały udział między innymi Ariana Grande, Paris Jackson czy Emily Ratajkowski.
Głos w sprawie postanowiła ostatnio zabrać od początku zaangażowana w sprawę Lady Gaga. W niedzielę na instagramowym profilu artystki pojawił się list otwarty skierowany do prezydenta Stanów Zjednoczonych. 34-latka nie szczędząc w słowach, opisała swój stosunek do Donalda Trumpa.
Od dawna wiemy, że prezydent Trump poniósł porażkę. Pełni najpotężniejszy urząd na świecie, a podczas gdy czarnym odbiera się życie, on oferuje jedynie ignorancję i uprzedzenia - możemy przeczytać między innymi na profilu Germanotty.
Piosenkarka nie ukrywa, że według niej kontrowersyjny prezydent przyczynił się do tego, jak wygląda obecna sytuacja Afroamerykanów:
Trump napędza zakorzeniony w rasizmie i działalności rasistowskiej system. Głosy czarnej społeczności były tak długo uciszane, że ta cisza wielokrotnie okazywała się zabójcza - pisze Gaga, a także bez owijania w bawełnę daje do zrozumienia, co myśli o Trumpie:
Odkąd Trump objął urząd, wiadomo, że jest głupcem i rasistą - czytamy.
Gwiazda dodatkowo zaapelowała, by wspierać mniejszości i zapewniła:
Jako biała, uprzywilejowana kobieta składam przysięgę, że zrobię co w mojej mocy. Jako uprzywilejowana społeczność nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, aby zwalczyć rasizm i stanąć w obronie ludzi, którzy są przez rasizm zabijani... - pisze i podsumowuje swój wywód:
To nie jest sprawiedliwość. To tragedia, która określa ten kraj. Jestem smutna. Jestem zła.
Jak donosi CNN głowa państwa USA ze względu na protesty pod Białym Domem, przebywa obecnie w podziemnym bunkrze. Donaldowi towarzyszy ponoć żona Melania i syn Baron.