Kariera Lany Del Rey od początku budziła spore emocje. 34-letnia Amerykanka zaczęła zdobywać popularność niemal dekadę temu, a sukces zapewniły jej własnoręcznie montowane teledyski i styl inspirowany wizerunkiem gwiazd Złotej Ery Hollywood.
Del Rey, która naprawdę nazywa się Elizabeth Grant, od początku poza pochwałami zbierała też spore cięgi. Wiele osób zarzucało jej brak scenicznej charyzmy, a inni - oskarżali Lanę o to, że jej "autentyczny i outsiderski" wizerunek to efekt pracy sztabu ludzi zatrudnionych przez jej ojca-milionera.
Przypomnijmy: "Moje usta są prawdziwe!" (FOTO)
Emocje od początku wzbudzały też teksty piosenek Del Rey, pisane przez samą wokalistkę. Krytycy jej twórczości zarzucali gwieździe, że w swoich utworach zachwala przemoc, uzależnienia i związki z dużą różnicą wieku. Sama Lana zawsze podkreślała jednak, że czerpie inspiracje ze sztuki i literatury, a także swoich własnych przeżyć i nikogo nie namawia do pójścia jej śladem. Trzeba przyznać, że w tym wokalistka była szczera, bo ostatnio głośno było o jej związku ze starszym o 13 lat oficerem policji.
Zobacz: Naturalna Lana del Rey przeczesuje lotnisko pod ramię z SEKSOWNYM TATUŚKIEM-POLICJANTEM (FOTO)
Mimo zapewnień o nieprzejmowaniu się krytyką, negatywne opinie na temat jej twórczości musiały najwyraźniej zaboleć Lanę. W czwartek wokalistka opublikowała na Instagramie długi post, w którym broni swojego prawa do śpiewania o poruszanych przez siebie tematach. Jednocześnie jednak Del Rey wbiła też szpilę swoim koleżankom po fachu:
Czy teraz, kiedy Beyonce, Doja Cat, Ariana Grande, Camila Cabello, Cardi B czy Nicki Minaj zdobyły szczyty listów przebojów dzięki piosenkom o byciu seksownym, nagim, o r***aniu i zdradach, to czy ja mogę wrócić do śpiewania o byciu zakochaną, nawet jeśli związek nie jest idealny? Czy mogę znów śpiewać o tańczeniu dla pieniędzy - albo o czymkolwiek innym chcę - bez oskarżeń, że promuję i zachwalam przemoc? - apeluje Lana Del Rey.
Wokalistka twierdzi, że to inne kobiety najczęściej oskarżają ją o przekazywanie "złych wartości", choć ona po prostu śpiewa o własnych doświadczeniach:
Mam dość, że piosenkarki i przedstawicielki alternatywy zarzucają mi, że robię z przemocy romans. A ja po prostu jestem romantyczną osobą, śpiewającą o smutnej, coraz powszechniejszej rzeczywistości, jaką są związki wypełnione przemocą. Jestem szczera i otwarcie mówię o związkach, w jakich byłam, a które okazały się wyzwaniami.
Del Rey ostro skomentowała też zarzuty, jakoby jej piosenki były "szkodliwe" społecznie:
Uważam, że to żenujące, że przez rzadkie sytuacje, w których opisuje swoją niekiedy uległą rolę w związku, stały się podstawą do oskarżenia mnie o cofnięcie praw kobiet o setki lat.
Myślicie, że znanym koleżankom, które Lana wymieniła w swoim wpisie, będzie miło?