W 2024 roku tłusty czwartek wypada 8 lutego. Zwyczaj, który sprawia, że Polacy w ogromnych ilościach kupują i zjadają pączki czy faworki, jest jednym z najbardziej dochodowych dni dla pracowników cukierni. Największą uwagę zwraca się na słodkości z renomowanych lokali, których ceny często mogą szokować.
Niesłabnącą popularnością może pochwalić się cukiernia Magdy i Lary Gessler. Do lokalu mieszczącego się na warszawskim Śródmieściu co roku w tłusty czwartek ustawiają się kolejki. Choć chętnych nie brakuje, to wspomniane słodkości w niektórych kręgach uchodzą za "towar luksusowy", którego cena regularnie wzrasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lara Gessler tłumaczy, dlaczego kolejny rok z rzędu podniosła cenę pączków
Dwa lata temu cena słodkości od Gesslerów wynosiła 15 zł, w ubiegłym roku było to 18 zł, a obecnie za jednego pączka musimy zapłacić 22 zł. Choć kwota może wydawać się naprawdę wysoka, to Lara tłumaczy to niezwykle przyziemnymi argumentami. Zdaniem Gessler podwyżki wynikają z rosnących cen zarówno składników, jak i rachunków.
Dla tego samego powodu, dlaczego mąka, jajko, benzyna, wszystko jest droższe. Wszystko drożeje w kosmicznym tempie. No i efekt jest wszędzie taki sam. I w sklepach, i w cukierniach, i w restauracjach, wszędzie. Jeśli są goście, którzy chcą za coś płacić, niezależnie czy to jest uzasadnione, czy nie, ale jeśli tak jest, czy dlatego, że to jest lepsza jakość, czy dlatego, że to powoduje, że jakieś miejsce jest bardziej elitarne i bardziej snobistyczne i ktoś chce tego snobizmu, to też niech ma pączki ze złotem. Proszę bardzo, jeśli komuś to daje jakieś poczucie szczęścia. Ktoś za to płaci, restauracja się utrzymuje, wszyscy są zadowoleni - powiedziała w wywiadzie dla Plejady.