W ostatnim czasie mogliśmy być świadkami upadku popularnej amerykańskiej celebrytki, Lei Michele. Popularna aktorka, która zdobyła sławę rolą w serialu Glee, nagle stała się obiektem zmasowanego ataku koleżanek z planu (ich liczba stale rośnie), które zaczęły publicznie dzielić się doświadczeniami "koszmarnej" współpracy z 32-latką, demaskując ją jako okrutną tyrankę i rasistkę.
Wśród licznych przewinień gwiazdy wylicza się między innymi otwarte okazywanie pogardy współpracownikom, wyzywanie ich od karaluchów, bekanie w twarz, a nawet przemoc fizyczną. Jakby tego było mało, z relacji niejakiej Elizabeth Aldrich wynika, że Michele miała dopuszczać się psychopatycznego zachowania już w szkole podstawowej.
Po tym, jak cztery dni temu Lea opublikowała na Instagramie obszerny post, w którym przeprosiła za swoje zachowanie (przy okazji zaznaczając, że nie przypomina sobie zarzucanych jej czynów), gwiazda zamilkła i wycofała się z życia publicznego. Jak podają osoby z otoczenia Michele, ostatnie tygodnie sprawiły, że będąca w 7. miesiącu ciąży przyszła mama kompletnie się załamała.
To był dla niej kubeł zimnej wody - wyjawiła znajoma gwiazdy w rozmowie z The Post. Nigdy nie jest łatwo słyszeć, jak ludzie mówią o tobie w ten sposób. To totalny szok.
Inne źródło podaje, że o ile zarzuty o złe traktowanie innych mogą być prawdziwe, Michele zawsze sprzeciwiała się rasizmowi, seksizmowi i transfobii.
Lea była s*ką dla wielu ludzi, którzy teraz korzystają z okazji, aby się opowiedzieć o tym publicznie - twierdzi osoba z otoczenia Lei. Może nie jest najmilszą osobą, ale nie jest rasistką, seksistką ani transfobką. Powiedziałbym, że ma ze sobą spory problem, którym powinna się zająć. Analizuje, słyszy, co wszyscy mówią i chce przeprosić. To wszystko było w przeszłości, a teraz chce postępować odpowiedzialnie.
Ponoć aktorka poczuła się bardzo "przytłoczona", gdy dowiedziała się, jak jej zachowanie wpłynęło na innych.
Jest przepełniona emocjami i wiem, że cały czas płacze - powiedziała jej przyjaciółka. Doświadczyła teraz mnóstwo stresu. Plany zdjęciowe to miejsca pełne napięcia i presji, ale nie ma usprawiedliwienia dla jej zachowania i ona o tym wie.
Pierwsze dziecko Lei Michele ma pojawić się na świecie już w sierpniu. Współczujecie przyszłej mamie?