Nie da się nie zauważyć, że w ostatnim czasie w życiu Lecha Wałęsy brakuje optymizmu. Choć zdaje się, że byłemu prezydentowi nie dzieje się żadna większa krzywda, on sam niezwykle posępnie podchodzi do swojej egzystencji...
Wałęsa nie ukrywa, że we znaki najbardziej daje mu się brak pieniędzy. Na początku roku 78-latek narzekał, że 6 tysięcy emerytury, które dostaje, nie starcza mu na godne życie. Dodatkowo twierdził wówczas, że w oszczędzaniu nie pomaga rzekomo rozrzutna natura jego żony Danuty.
Okazuje się, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy sytuacja majątkowa byłego działacza związkowego nie zmieniła się. Poprawie nie uległ także jego stosunek do życia.
Jak spędzę te święta? A co Bóg da. Nic nie przewiduję, mam prawie 80 lat, zostało łóżeczko - mówi mało optymistycznie zapytany przez "Super Express" o zbliżające się święta Wałęsa.
Noblista przyznaje, że mimo najszczerszych chęci nie jest nawet w stanie kupić najbliższym po ani jednym świątecznym upominku:
Mam chęci na prezenty, ale na razie nie mam za co ich kupić... - ubolewa, dodając, że udało mu się ostatnio co prawda co nieco zarobić, jednak to wciąż za mało, by obdarować członków rodziny prezentami:
Byłem nawet za granicą, ale to wciąż mało pieniędzy. Parę groszy jest, ale to na długi. Mam za mało pieniędzy na prezenty - twierdzi, zdradzając, że w tym roku wyjątkowo skromnie będzie także na jego wigilijnym stole:
Podzielenie się opłatkiem, śledź jeden na cztery osoby będzie. Sam nie liczę na żaden prezent, tylko na żonę. I nie chcę nic od nikogo, żadnego prezentu pod choinkę - żali się zrezygnowany w rozmowie z tabloidem.
Przypomnijmy, jak 78-latek mówił o świątecznych planach w zeszłym roku: Lech Wałęsa spędzi święta jak większość: "Telewizor pooglądam, w komputerze pogram, pokłócę się z żoną"
Z roku na rok jest coraz gorzej?