Tomasz Komenda padł ofiarą niesprawiedliwości systemu prawnego, a jego tragiczna historia udowadnia, z jaką łatwością można wrobić człowieka w przestępstwo, którego nie popełnił, na domiar złego pozbawiając go najlepszych lat życia. Nawet kilkunastomilionowa kwota wypłacona 47-latkowi w ramach zadośćuczynienia nie odmieniła jego dramatycznej sytuacji. Nie potrafił do końca odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jaka zastała go po opuszczeniu więziennych murów.
ZOBACZ: Kto otrzyma SPADEK po Tomaszu Komendzie? Prawnik komentuje: "Sprawa może okazać się rozwojowa"
Kiedy wydawało się, że mężczyzna powoli wychodzi na prostą zarówno pod względem zawodowym, jak i uczuciowym, na jego drodze pojawiły się kolejne olbrzymie problemy. Komenda usłyszał wstrząsającą diagnozę medyczną. Informację o chorobie nowotworowej płuc przekazał zajmujący się jego sprawą dziennikarz "Uwagi!" Grzegorz Głuszak. Kilka miesięcy później doniesienia potwierdził sam zainteresowany, wyrażając nadzieję, że wreszcie "należałoby mu się trochę spokoju". Jak wiemy od środy, niestety nie udało mu się wyjść zwycięsko z tej walki.
Tomasz Komenda miał fachową opiekę. Jego lekarka wspomina, jak radził sobie z chorobą
Zamiast cieszyć się upragnioną wolnością i planować dalsze etapy życia, 47-latek musiał stawić czoła kolejnej tragedii. Ostatnie miesiące jego życia naznaczone były regularnymi wizytami u onkologów. Lekarka Adrianna Sobol upatruje przyczyn zachorowania na raka płuc w przewlekłym stresie i niezdrowym stylu życia, jaki miał rzekomo prowadzić.
Tomasz wyjątkowo został naznaczony trudnymi sytuacjami, które bez dwóch zdań wpłynęły na jego zdrowie, życie i relacje. Był w stresującej sytuacji, zamknięty tyle lat, choć niewinny. Odczuwał stres, ale były też papierosy i kiepskie warunki bytowe. Jestem daleka od tego, żeby wyrokować i mówić, że przez to Tomasz miał raka. Nie chcę, by którykolwiek z pacjentów, który to będzie czytał, pomyślał, że jest winny swojej choroby. Jak powiedział ksiądz Kaczkowski, choroba jest zwyczajnym zrządzeniem losu, nie wybiera - zaznaczyła w rozmowie z dziennikiem "Fakt".
Psychoonkolożka z oczywistych względów nie mogła ujawnić szczegółów leczenia. O bohaterze produkcji "25 lat niewinności" opowiedziała wyłącznie przez pryzmat własnych obserwacji i spostrzeżeń.
To był mój pacjent, ale jedno mogę powiedzieć: był niezwykle dzielny w procesie leczenia i cieszę się, że miałam możliwość go poznać. To jest smutne i to jest wielka niesprawiedliwość losu, że w momencie, kiedy wszystko mu się zaczęło układać, przyszła choroba i wszystko mu odebrała. Ta historia jest wzruszająca, ale też obrazuje, że czasem życie jest tak bardzo nie fair - dodała.
Ze słów jego brata wynika, że Tomasz Komenda zmagał się z chorobą przez ostatnie 2 lata. Uroczystości pogrzebowe odbędą się poniedziałek w kaplicy na Cmentarzu Kiełczowskim.