Eliza Trybała zaliczyła swój debiut w show biznesie przed siedmioma laty, gdy wraz z ośmioosobową grupą zwaną Warsaw Shore na własnym przykładzie pokazywała widzom, czemu nie powinno się przeginać z alkoholem. Od tamtego czasu wiele się zmieniło: celebrytka związała się z kolegą z kontrowersyjnego programu, Pawłem "Trybsonem" Trybałą, nieoczekiwanie dokonując imponującej przemiany. Dziś niegdysiejsza imprezowiczka świeci przykładem jako matka dwójki dzieci, spełniając się jako influencerka, youtuberka i entuzjastka kosmetologii.
Jak zapewne zauważyliście, w ostatnim czasie coraz więcej celebrytów stara się wykorzystać swoją medialność, aktywnie namawiając rodaków do spełnienia swojego obywatelskiego obowiązku i wzięcia udziału w wyborach prezydenckich, które odbędą się 28 czerwca. Jak się okazuje, panującej "modzie" na przejmowanie się przyszłością kraju nie uległa Eliza, do czego sama przyznała w niedawnym wywiadzie dla Jastrząb Post. 27-latka z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że złożenie wniosku o głosowanie poza miejscem zameldowania w wyborach jest ponad jej siły (co zajmuje zresztą około pięciu minut).
Jak widzę co dzieje się w Polsce, to nie chcę się wypowiadać na tematy polityczne - wyjawiła. Poza tym, mieszkam w Warszawie, a jestem zameldowana w mojej miejscowości i nawet jakbym chciała iść na wybory, to będąc w Warszawie nie mogłabym zagłosować. Raczej nie wybieram się na głosowanie.
Trybała ewidentnie na nauczyła się na błędach Mariny Łuczenko-Szczęsnej, na którą po podobnej deklaracji spadła ogromna fala krytyki.
Myślicie, że może jeszcze zmieni zdanie?