Lenka Klimentova i jej ukochany mąż Jan Kliment dzięki występom w "Tańcu z Gwiazdami" zyskali sympatię widzów. Para od ponad dekady pozostaje w szczęśliwym związku, a pod koniec czerwca pochwaliła się, że ich rodzina wkrótce się powiększy. Tancerka pozostaje aktywna na Instagramie i chętnie dzieli się z obserwatorami przygotowaniami do przyjścia pociechy na świat. Od czasu do czasu organizuje również serie "pytań i odpowiedzi", nie unikając przy tym kontrowersyjnych tematów. Jeden z internautów zapytał ją bowiem, czy planuje ochrzcić dziecko.
Też nie miałam nigdy chrztu i żyję. W Czechach jest trochę inne podejście, więc raczej nasze dziecko nie będzie miało chrztu. Co nie znaczy, że mam coś przeciwko. Po prostu to jest nasza decyzja - tłumaczyła na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakiś czas temu obserwatorzy pytali również o jej dzieciństwo, zastanawiając się, czy chciałaby kiedyś odnaleźć biologicznych rodziców. Być może nie wszyscy wiedzą, że Czeszka jest adoptowana i nigdy nie poznała biologicznych rodziców. Lenka przyznała wówczas, że jest szczęśliwa w swojej rodzinie - "kocha swoich rodziców, którzy dali jej cudowne życie i wychowali na dobrego człowieka".
Temat ten rozwinęła również w rozmowie z serwisem Co za Tydzień, gdzie opowiedziała, że rodzice od najmłodszych lata przygotowywali ją do tego, by któregoś dnia wyjawić, że jest adoptowana.
Moi rodzice od najmłodszych lat mnie na to przygotowywali. Konsultowali się z psychologiem na temat tego, kiedy i jak powiedzieć mi prawdę o moim pochodzeniu. Stworzyli bajkę, którą opowiadali mi przed snem - mówiła.
Klimentova opowiedziała, że to tata ją zauważył i natychmiast się w niej zakochał, gdy tylko się do niego uśmiechnęła. Tancerka została zapytana również o to, czy chciała kiedyś odnaleźć biologicznych rodziców. Przyznała, że mama mówiła jej, że jeśli tylko poprosi - będzie mogła ich odnaleźć. Lenka zwierzyła się jednak, że nie widzi takiej potrzeby. Dowiedziała się, że mama była Czeszką, a tata Kubańczykiem.
Nigdy w życiu nie przyszło mi to do głowy. Bo jestem bardzo szczęśliwa w mojej rodzinie. Nie chciałam też sprawiać przykrości mamie, choć ona temu zaprzecza, to ja wiem, że by to ją zabolało. Przecież oni tak naprawdę dali mi życie. Jednak muszę przyznać, że od zawsze ciekawiły mnie moje kubańskie korzenie. Szczególnie gdy zaczęłam tańczyć. Słyszałam, że mam to we krwi. Zawsze chciałam pojechać na Kubę, bo czuję w sobie te korzenie. Pojechałam tam w podróż poślubną z mężem - wyjaśniła w rozmowie.
Ukochana Jana Klimenta nie czuje złości do swoich biologicznych rodziców, ale często zastanawiała się "co im zrobiła, że ją oddali". W rozmowie z serwisem podkreśliła jednak, że teraz "jest jej to obojętne". Klimentova przyznała również, że zapomina, że jest adoptowana, bo tak ciepło przyjęła ją reszta rodziny.
Cała rodzina przyjęła mnie do siebie. Nie tylko moi rodzice, ale również babcie, ciocie, wujkowie, kuzynki. Zapominam, że jestem adoptowana, bo nigdy nie dali mi tego odczuć. Każdemu, kto czeka na adopcję, życzę, żeby otrzymał taką rodzinę, bo to jest dar nie do opisania - zwierzała się w rozmowie.