Od kilku tygodni producenci "Królowych życia" mierzą się z ostrą krytyką opinii publicznej. Wszystko za sprawą (już nie)występującego w show 51-letniego Arkadiusza "Megakota" Zgorzelskiego, który w mediach społecznościowych bez skrępowania chwalił się słabością do młodszych dziewczyn, a w jednym z filmów na YouTubie wyznał, że w przeszłości... był podejrzanym w śledztwie o zabójstwo byłej dziewczyny. Ostatecznie producenci podjęli decyzję o wycięciu go z programu.
Jak się okazuje, to niejedyny bohater "Królowych życia", którego widzowie więcej już nie zobaczą. Z programem pożegnają się też Leon i Damian Antczak-van Nispen, którzy debiutowali w show zaledwie w 2020 roku.
Leon i Damian Antczak-van Nispen to mieszkające w Gdańsku małżeństwo, które razem prowadzi też klinikę medycyny estetycznej. Panowie zastąpili w "Królowych życia" inną parę gejów, Gabriela Seweryna i Rafała Grabiasa. Oczywiście produkcji trudno było znaleźć równie charakterystycznych bohaterów, zwłaszcza po tym, co po rozstaniu opowiadali o sobie w mediach.
Wygląda więc na to, że tym razem skład "Królowych życia" nie posypał się z kryminalnych powodów, a po prostu dlatego, że Leon i Damian nie byli tak przebojowi jak Gabriel i Rafał. W kuluarach mówi się, że Leon i Damian, którzy wystąpili w 9., 10. i 11. sezonie przeboju TTV, nie byli wystarczająco charakterystyczni i charyzmatyczni w porównaniu do innych bohaterów show. W rozmowie z Pomponikiem Damian Antczak-van Nispen potwierdził jedynie, że koniec ich współpracy był "decyzją stacji".
Będziecie tęsknić?
Zaglądamy do paszportu Anny Wendzikowskiej, która w 2021 roku "odważyła się" spędzić na wakacjach ponad trzy miesiące