Leon Myszkowski swoją karierę w mediach zaczął już jako nastolatek. Na początku interesował się kulinariami, wydając nawet własną książkę kucharską. Potem poczuł zainteresowanie muzyką i zaczął być DJ-em. Z początku grał na rodzinnych imprezach, jednak z czasem znane nazwisko i rozpoznawalność mamy pomogła mu rozwinąć skrzydła. W sylwestrową noc Leon wystąpi u boku Justyny Steczkowskiej podczas specjalnego koncertu w Zakopanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z Pudelkiem podczas konferencji "Sylwester Marzeń z Dwójką" Leon opowiedział, jak znane nazwisko mamy wpłynęło na jego karierę. Przyznał, że nigdy nie czuł się specjalnie wyróżniony. W szkole jedna z nauczycielek wymagała od niego jedynie większego zaangażowania w artystyczne przedmioty.
Chodziłem do normalnej szkoły, do zwykłej podstawówki, normalnego gimnazjum, normalnego liceum z normalnymi ludźmi. Byłem tak jak wszyscy, nie czułem jakoś specjalnie z żadnego powodu. Zdarzało się może, że oczekiwano ode mnie trochę więcej.
Myszkowski zapewnił, że podobnie, jak inny muzycy, przeszedł taką samą drogę, by odnieść sukces. Dodał jednak, że zdaje sobie sprawę, że jego droga do niektórych wydarzeń z pewnością była krótsza.
Zaczynałem tak jak każdy normalny DJ, grając na urodzinach i czterdziestkach. I tak pewną drogę zawsze trzeba przejść. Czasem jest ona jest krótsza, czasem dłuższa. W moim wypadku pewnie była krótsza. To nie ot tak się pojawiło. Swoje trzeba zrobić i odbębnić.