Przez zdecydowaną większość kariery w branży filmowej Mateusz Damięcki obsadzany był w roli amantów, co z biegiem czasu zaczęło mu mocno działać na nerwy. Aby uniknąć zaszufladkowania aktor zaczął rozglądać się za rolami, które znacznie odbiegają od jego dotychczasowego emploi. Z pomocą przyszedł reżyser Cyprian Olencki, obsadzając 40-latka w swoim filmie "Furioza". Mateusz wcielił się w nim w pokrytego tatuażami, muskularnego gangstera, z którym nie warto zadzierać.
W poniedziałek w Warszawie odbyła się oficjalna premiera obrazu, w którym Damięcki w końcu miał sposobność pokazać się widzom od zupełnie innej niż dotychczas strony. W przerwie od pozowania na ściance aktor udzielił Pudelkowi wywiadu. Opowiedział w nim co nieco o wymagających rolach, które w ostatnim czasie przyszło mu odegrać. Oprócz filmowego "Goldena" gwiazdor wcielił się również w drag queen na potrzeby teledysku do piosenki "Rework" duetu Sarapata. Na wstępie Michał Dziedzic zapytał Mateusza, która postać była dla niego łatwiejsza do odegrania.
To są dwa różne projekty - stwierdził Mateusz. "Draga" robiliśmy całą dobę, 24 godziny, a na ten film poświęciłem prawie rok mojego życia. Jedna i druga rola jest wymagająca, ponieważ leży bardzo daleko ode mnie. Od Mateusza Damięckiego. Każdą traktuję z należytym szacunkiem, bo nie wiem, czy jeśli nie powierzę jej odpowiedniej ilości czasu, to czy taka rola się nie zemści. Bardzo nie lubię odcinać kuponów i staram się tego nie robić.
Aktor wyjawił też, w jaki sposób udało mu się osiągnąć tak świetną formę, którą zaprezentował w "Furiozie". Imponujące bicepsy i kaloryfer na brzuchu kosztowały 40-latka mnóstwo wyrzeczeń.
Nic prostszego - zażartował. 5 miesięcy codziennych treningów. Pół miliona na skakance. Dieta 1500 kalorii dziennie plus shake białkowy na mleku.
Zobaczcie cały wywiad z Mateuszem Damięckim.
Dlaczego Pudelek nie pisze o niektórych celebrytach i czy "ktoś" nam tego zabrania? Posłuchaj w najnowszym Pudelek Podcast!